Close
Close

Dlaczego tylu „prawdziwych mężczyzn” to jaskiniowcy?

Skip to entry content

Po czym poznać prawdziwego mężczyznę? Po tym, że nie ma potrzeby udowadniania nikomu, że jest prawdziwym mężczyzną. Skąd wiadomo, że mamy do czynienia z niepewnym swojej wartości chłopcem? Zanim dobrze zdąży się przedstawić, już próbuje dowieść swojej męskości. Najlepiej słowami. Bo jak wiadomo, o człowieku świadczy gadanie, a nie działanie.

męskość (według Słownika Języka Polskiego PWN)

1. «cechy typowe lub uchodzące za typowe dla mężczyzny»

2. «potencja płciowa mężczyzny»

3. euf. «narządy płciowe mężczyzny»

Pojęcie męskości i kobiecości nie dość, że zmienia się wraz z czasem, to potrafi być diametralnie inne w zależności od szerokości geograficznej, w której się znajdujemy. Zachowania, czy ubiór, typowe dla kobiet lub mężczyzn są wyłącznie zjawiskiem kulturowym istniejącym w danej społeczności, a nie czymś wynikającym z biologii. Tak jak wybijanie szyb w sklepach po przegranym meczu – to konwencja, a nie coś z czym się rodzimy. Przebijanie uszu, nakładanie makijażu, czy chodzenie w spódnicach działa podobnie – matka natura nie zarezerwowała tego dla konkretnej płci. To ludzie sami umówili się, które czynności pasują osobom z penisami, a które tym z waginami. A jak to bywa z umowami, zwłaszcza wieloletnimi, z czasem bywają renegocjowane lub zupełnie zrywane. Zwłaszcza jeśli osoby, które je forsowały już dawno nie żyją.

Polskie społeczeństwo się zmienia, kobiety już rzadziej niż kilka dekad temu traktowane są jak chodzące macice z funkcją sprzątania i gotowania, a mężczyźni coraz częściej angażują się w wychowywanie dzieci. Często nawet swoich. Dbanie o siebie nie jest już zarezerwowane wyłącznie dla panien na wydaniu, a kariera zawodowa dla dobrze urodzonych panów w garniturach. Niektórym trudno zaakceptować te zmiany. Najtrudniej „prawdziwym mężczyznom”, którzy nie zorientowali się, że już nie mieszkają w jaskiniach.

To co widzicie powyżej, to reklama sieci salonów depilacji laserowej. Ani nie jest specjalnie nośna, ani wyjątkowo sucharowa. Ot, zwykły post informujący o usługach.

To znaczy dla mnie. Dla mnie to zwykły post informujących o usługach. Bo dla chłopców z zachwianą samooceną to atak, który natychmiast muszą odeprzeć.

Reakcja, jakby to nie była wyłącznie propozycja usługi, z której możesz skorzystać lub nie, tylko przymus. Ustawa, która zmusza wszystkich mężczyzn do depilacji pod karą więzienia. Czujecie, że ktoś wypisuje takie komentarze pod reklamą Netflixa? „Chyba kogoś pojebało, że będę korzystał ze streamingu seriali, nie będę pozbywał się swoich płyt DVD!”.

Czytając takie komentarze nasuwa mi się pytanie: czy mężczyźni się myją? Ci prawdziwi oczywiście. Czy prawdziwemu mężczyźnie wypada użyć mydła? W końcu żaden ze znanych historii wybitnych mężów nie został stworzony z Szarym Jeleniem w dłoni.

Większość myślących ludzi jest dumna ze swoich osiągnięć. Z rzeczy, które są ich zasługą, wynikiem ich starań i działań. Owłosienie na klacie to geny, coś na co absolutnie nie mamy wpływu i jest kompletnie od nas niezależne. Czy można być dumny z tego, że ma się siekacze? Albo kość ogonową? Dla niektórych widać bliższy związek z naszymi przodkami chodzącymi po drzewach to coś, co podnosi ich poczucie własnej wartości.

Nie wiem, czy kolega odpuszczał lekcje biologii, ale kobiecy organ płciowy wygląda jednak trochę inaczej. Warto zgooglować temat, żeby nie być zaskoczonym, gdy już dojdzie co do czego.

Gratuluję zbudowania trwałego związku opartego na solidnych fundamentach. Można zaryzykować stwierdzenie, że jesteście o włos od rozstania.

Jak wiadomo, wszyscy homoseksualiści na całym świecie to jednorodna grupa bliźniaczo podobnych do siebie mężczyzn, których znakiem rozpoznawczym jest gładka klata. George Michael, Elton John i Radek Pestka – identyczni jak trzy krople wody. Każdy oprócz tego, że się depiluje, to chodzi w koszulach w tym samym kolorze, ma ten sam rozmiar stopy i widząc tak debilne komentarze łapie się za głowę tą samą dłonią.

No tak, bo mężczyźni przecież za pomocą włosów karmią nowo narodzone dzieci. Dlatego właśnie poszukują preparatów na bujny zarost pod pachami. Paznokciami u stóp z kolei nawiązują kontakt ze światem zwierząt, a dziurami w zębach odstraszają krasnoludy i elfy. Już w styczniu 2019 premiera nowego filmu fantasy „Świat według smalca alfa”.

Bardzo współczuję panom wieku nastoletniego, kiedy włosy mieli tylko na głowach. To musiało być irytujące, kiedy ciągle ktoś mylił ich z kobietami wyłącznie przez brak owłosienia.

No nie, najgorzej. Najpierw ktoś korzystający z usługi depilacji będzie wyglądał tak jak chce, później będzie wyglądał tak jak chce, a na końcu ubierze się tak jak chce.  Czy wszyscy przedstawiciele danej płci nie mogliby wyglądać dokładnie tak samo, jakby ktoś ich rysował przez kalkę? Co to za świat, w którym każdy człowiek jest wolny i może kreować swój wizerunek według własnych preferencji?

Dokładnie. Wczoraj rozmawiałem na Skype z Panem Bogiem i potwierdził, że usuwanie krzaków z pleców i karku to grzech śmiertelny. Dodał również, że jak nie masz włosów do ramion, to go obrażasz. Lepiej też żebyś nie pokazywał się na mieście bez sandałów i sukienki przewiązanej w pasie, bo od razu trafisz do piekła.

Paznokcie, karabin, rodzaj ludzki, biała rasa… yyy, kurwa, co? Tego bełkotu nawet nie komentuję.

***

Do depilacji dla mężczyzn mam taki sam stosunek jak do wszystkich usług, z których nie mam potrzeby korzystać – spoko, że jest, pewnie są osoby, którym się przydaje. Z kolei jaskiniowcy, dla których kilkadziesiąt lat temu koncepcja mycia się byłaby pewnie równie kontrowersyjnym tematem, skłonili mnie do trzech refleksji.

Jeden: to naprawdę urocze jak faceci pozujący na twardych heteroseksualnych predatorów przejmują się wyglądem innych samców. Co najmniej jakby byli nimi zainteresowani.

Dwa: to zabawne jak łatwo można pozbawić męskości „prawdziwego mężczyznę”. Nie trzeba kwestionować jego osiągnięć, odbijać kobiety, ani palić domu. Wystarczy go wydepilować.

Trzy: to smutne, że coś tak wyjątkowego i nienamacalnego jak poczucie męskości i poczucie kobiecości ludzie sprowadzają do kwestii owłosienia. Lub jego braku.

(niżej jest kolejny tekst)

11 rzeczy, których nie powinieneś robić na rozmowie o pracę

Skip to entry content

wpis jest wynikiem współpracy z portalem Pracuj.pl

Wiele osób fiksuje się na tym, że jeszcze nie skończyło studiów i jest przekonanych, że przez to nie dostanie pracy, jak to się pięknie mówi, w zawodzie. Doświadczenie moje i wielu moich znajomych pokazuje, że to mit, powielany najczęściej przez rodziców, którzy wchodzili na rynek pracy w zupełnie innej rzeczywistości. I nie kumają, że trochę się zmieniło od czasów kiedy CV pisało się odręcznie na kartce i doczepiało spinaczem zdjęcie z dowodu. Pracuj.pl chce obalić kilka takich mitów i zachęcić młodych ludzi do szukania pracy zgodnej z ich zainteresowaniami trochę wcześniej, niż w dniu odbioru dyplomu magistra. Bo nic nie stoi na przeszkodzie, żeby ją dostali.

Ale, ale. Zanim wyruszysz w drogę musisz zebrać drużynę, a zanim zaczniesz mówić sobie z prezesem po imieniu, musisz przejść rozmowę kwalifikacyjną. Bieg z przeszkodami, który jest  jednym z bardziej stresujących wydarzeń w życiu człowieka. Zwłaszcza, jeśli doświadczasz go pierwszy raz.

Co zrobić, żeby nie połamać sobie nóg, dobiec do mety i jeszcze odebrać trofeum w postaci przyjęcia do pracy? Dobrze się przygotować. I nie robić na rozmowie rekrutacyjnej niczego z poniższej listy.

1. Nie przychodź niechlujnie ubrany

Stare góralskie przysłowie „jak cię widzą, tak cię piszą” niestety nie wzięło się znikąd. Da się zrobić tylko jedno pierwsze wrażenie, a rozmowa łatwiej Ci pójdzie, jeśli będzie ono dobre. Nie chodzi o to, żebyś od razu wbijał się w garnitur, ale dostosował swój wygląd do okazji. Przychodząc w wymiętej koszuli i brudnych butach, dajesz do zrozumienia, że w sumie to Ci nie zależy.

2. Nie spóźnij się, a już na pewno nie olewaj spotkania

Rozmowa kwalifikacyjna, to taka pierwsza randka z pracodawcą. Chodzi to, żeby się poznać i sprawdzić, czy do siebie pasujecie. Jeśli się spóźniasz, dajesz się poznać jak ktoś, kto nie potrafi ogarnąć działania zegarka, ale to i tak lepsze, niż wystawienie drugiej strony do wiatru i w ogóle odpuszczenie spotkania. Jeśli na rozmowę wyszedłeś odpowiednio wcześnie, ale na Twojej drodze właśnie wylądował meteoryt albo oddział obcych zablokował ulicę, poinformuj o opóźnieniu osobę, która na Ciebie czeka i wytłumacz sytuację. Doceni fakt, że dałeś jej znać i wie na czym stoi.

3. Nie ściemniaj, że w wieku 20 lat masz 30 lat doświadczenia

Pamiętam jak w pewnym momencie studiów miałem jeszcze bardziej beznadziejną sytuację finansową niż zazwyczaj i uparłem się, że dostanę normalną pracę biurową choćby nie wiem co. Podrasowałem swoje CV i zadowolony z siebie, że oszukałem system, w myślach już otwierałem szampana świętując sukces, bo zaprosili mnie na rozmowę do jednej z lepiej płacących korporacji. W trakcie spotkania pani rekruterka zapytała o moje doświadczenie, które posiadałem tylko w sferze fantazji i próbując na szybko wymyślić, co mogłem robić na wyimaginowanym stanowisku, moja twarz zapłonęła czerwienią żywą jak pieczony burak.

Kłamstwo, to najgłupsze co można zrobić. Wychodzi błyskawicznie i w zasadzie permanentnie skreśla Cię w danej firmie. Za to pochwalenie się umiejętnościami zdobytymi na przykład w trakcie organizowania juwenaliów, wychodzi tylko na plus.

4. Nie daj odczuć, że nie robi Ci różnicy, czy będziesz analitykiem danych, czy panem kanapką

Gdybym prowadził serwis o pączkach i szukał kogoś do redagowania artykułów, zależałoby mi na osobie, która jest tym zajarana i nie widzi się w niczym innym. Nie na kimś, komu nie udało się dostać na aplikację radcowską i z braku laku przyszedł do mnie. Domyślam się, że jeśli stawiasz pierwsze kroki w tematach zawodowych, to nie wiesz, czy bycie HRowcem jest Twoim przeznaczeniem i związkiem na całe życie. To jasne, bo jeszcze tego nie robiłeś, więc skąd masz wiedzieć. Ale pokaż zaangażowanie w tym temacie i wytłumacz czemu akurat zdecydowałeś się aplikować na to stanowisko.

Gdyby to była randka, chciałbyś się umówić na kolejne spotkanie z kimś, kto szuka partnera, ale jest mu obojętne, czy to będziesz Ty, czy przypadkowy przechodzień?

5. Nie bój się, nie mów szeptem, nie patrz w ścianę

Ja wiem, że im bardziej zależy Ci na pracy, tym większy stres i w ogóle matura ustna nie ma nawet podjazdu, ale wchodzenie do salki konferencyjnej z wypisany na czole „nie bijcie, ja nic nie wiem!” nie pomaga. Wręcz przeciwnie. Pomaga za to uśmiech, nawiązywanie kontaktu wzrokowego, bycie pewnym siebie i odpowiadanie na pytania więcej niż dwoma słowami. I przede wszystkim dobre przygotowanie się.

Tutaj znajdziesz przykładowe pytania, które mogą paść w trakcie rozmowy. A imię i nazwisko osoby, z którą będziesz rozmawiać w mailu z zaproszeniem.

6. Nie śmieszkuj na siłę, rozmowa rekrutacyjna to nie stand-up

Jeden żart jest w porządku, dwa to już granica, przy trzech przechodzisz na stronę pajacowania. O ile nie starasz się o angaż w cyrku, nie zaplusujesz takim zachowaniem.

7. Nie kozacz. Jesteś gościem, a nie gospodarzem

Przesada w każdą stronę jest zła. Zarówno bycie wycofanym i schowanym w sobie jest kiepskim pomysłem, jak i spychanie z biurka rzeczy, by móc postawić na nim swoje ego. Arogancja, buta i nonszalancja, to nie są magiczne składniki, po zmieszaniu których powstanie dobre wrażenie.

8. Nie szantażuj i nie mów, że coś Ci się należy. To nie spotkanie z politykiem

Mam zarówno znajomych pracujących w korporacjach, jak i tych prowadzących własne firmy, zdecydowanie większe niż jednoosobowe, i ci drudzy często opowiadają mi o tym, jak to jest być z drugiej strony ogłoszenia o pracę. Czyli jak to jest wylistować konkretne umiejętności, które powinien mieć kandydat, a potem spotykać się na rozmowach z ludźmi, którzy jedyne co umieją, to machać kartką z pieczątką uczelni i żądać 4 000 złotych netto.

To nie jest tak, że za sam fakt posiadania dyplomu magistra z urzędu należy Ci się praca i kilka tysięcy na rękę, a pracodawca jest tylko po to, by Ci je dać. Jeśli ktoś szuka programisty, to interesuje go tylko to, czy faktycznie potrafisz obsługiwać MySQLa, a nie czy masz zaświadczenie, że na trzecim roku studiów miałeś zajęcia z baz danych. W małych firmach często w ogóle nie zwraca się uwagi na to, w którym momencie zakończyłeś edukację, tylko na projekty, które zrealizowałeś.

9. Nie mieszaj z błotem byłego pracodawcy

Nawet jeśli uważasz, że na to zasługuje.

Wymaga tego zawodowy savoir-vivre. To jak wypowiadasz się o poprzednim człowieku, który Cię zatrudniał, daje do myślenia co będziesz mówił o obecnym, kiedy kolejny raz zmienisz pracę. Jeśli padnie pytanie, czemu odszedłeś z poprzedniej firmy, nie mów, że były szef był dupkiem. Powiedz, że nie widziałeś dla siebie możliwości rozwoju.

10. Nie zdradzaj sekretów – tajemnica rzecz święta

Tak jak poprzednio: jeśli na pierwszym spotkaniu wyjawiasz poufne informacje, to jaki to daje sygnał osobie, która być może w przyszłości też przekaże Ci coś w zaufaniu?

11. Nie mów, że nie masz pytań. Wykaż zainteresowanie przyszłą pracą

Rozmowa kwalifikacyjna to dobry moment, by omówić jakie masz opcje w kwestii łączenia nauki z pracą. I przy okazji pokazać, że faktycznie zależy Ci na tym stanowisku, dopytując o jego szczegóły.

Do momentu, w którym prowadzę własną działalność gospodarczą, doszedłem od sprzedawania gazet na plaży. W trakcie zahaczając o kilkanaście zawodów z najróżniejszy branż i po drodze studiując. Dziennie. Naprawdę, wszystko da się połączyć, wystarczyć tylko zapytać, czy jest taka możliwość i wykazać trochę zainteresowania.

Gdzie szukać pracy? W apce na telefonie

Jak pisałem we wstępie, odkąd nasi rodzice dostali pierwszą wypłatę trochę się zmieniło. Zmienił się nie tylko rynek, wygląd i forma dokumentów, czy rodzaj popularnych zawodów, ale też drogi jakimi tej pracy się szuka. Przeglądanie fizycznych tablic z ogłoszeniami, czy gazet, to już mocny archaizm. Tak jak Spotify zastąpił magnetofon z kasetami, tak aplikacja Pracuj.pl zastępuje chodzenie po przedsiębiorstwach i pytanie o wolną posadę.

Pomijając oczywiste oczywistości typu: apka jest wygodna, intuicyjna, ma trylion ogłoszeń i możesz korzystać z niej w każdej chwili, bo telefon masz zawsze przy sobie, to jest coś więcej, co sprawia, że faktycznie jest zajebista.

Pierwsza rzecz, to możliwość aplikowania na dane stanowisko z poziomu telefonu. Jeśli wklepałeś wcześniej dane ze swojego CV do konta na Pracuj.pl, to robisz jeden klik i beng! Już jesteś w procesie rekrutacji.

Druga, to JobAlerty. Ustawiasz filtr jakiego typu pracy szukasz i w jakim regionie, a aplikacja wrzuca Ci powiadomienie, gdy tylko pojawi się coś nowego.

Trzecia, to opcja sprawdzenia przeciętnego wynagrodzenia na danym stanowisku. Załóżmy, że chcesz pracować jako tłumacz holenderskiego: znajdujesz ofertę, pukasz w przycisk i masz podane widełki z zarobkami na tym stanowisku w Twoim regionie. Kozak! Szczerze mówiąc, to chyba najistotniejszy powód, dla którego warto pobrać tę apkę, bo wiem, że masę osób ma problem z wycenieniem swojej pracy.

Możesz ściągnąć ją, oczywiście za friko, stąd na Androida i stąd na iPhone’a, do czego zachęcam. Nawet, jeśli w tym momencie nie szukasz pracy. Może to praca szuka Ciebie.

Od dłuższego czasu Polska jest wolnym krajem i nie wisi nad nami ani widmo wojny, ani rozbiorów. Możemy żyć, pracować, kochać się, zakładać rodziny i wychowywać dzieci bez duszącej obawy o to, że lada moment pod naszym domem rozpocznie się konflikt zbrojny. Ryk syreny alarmowej nie spędza nam snu z powiek, a wielu z nas nawet nie wie jak ona brzmi. W obliczu dosłownie rozumianej niepodległości, gdy nie ma konieczności marszu z bronią w ręku w walce o swój kraj, pojęcie patriotyzmu znaczy dla mnie coś nieco innego, niż znaczyłoby te 100 lat temu.

 ***

Patriotyzm nie jest dla mnie pisaniem wrogo brzmiących haseł na murach budynków.

Nie jest też prześladowaniem mniejszości narodowych zamieszkujących Polskę.

Ani podpalaniem instalacji artystycznej w centrum stolicy.

Zresztą, podpalaniem wozu transmisyjnego stacji telewizyjnej z zagranicznym kapitałem udziałowym również nie.

Nie postrzegam go również jako obrzucanie kogokolwiek cegłówkami.

 ***

Patriotyzm jest dla mnie płaceniem podatków. Nie zawsze jestem zadowolony z tego na co są przeznaczane, ale też nie dysponuję taką wiedzą, by zarządzać nimi lepiej. Jeśli chcę by kraj, w którym żyję był niezależny, muszę dotować jego infrastrukturę i osoby, które nim rządzą. I wierzyć, że robią to najlepiej jak mogą.

Patriotyzm jest dla mnie dbaniem o język. Jego czystość i poprawność. W momencie, kiedy jedynym zagrożeniem dla naszej kultury i tradycji jest zatarcie jej przez nas samych, ograniczanie makaronizmów i nieolewanie znaków diakrytycznych jest sztandarowym przykładem poszanowania polskości. „MuszĘ dotrzymaĆ terminu”, nie „musze zdazyc przed deadlinem”.

Patriotyzm jest dla mnie pokazywaniem, że da się żyć w tym kraju. Żyć i być szczęśliwym. Bo w momencie, kiedy nie musimy walczyć, powinniśmy korzystać z wolności, za którą poświęcili życie nasi dziadkowie. I pokazywać innym, co można z nią zrobić, a nie skupiać się na narzekaniu. Głupio byłoby, gdyby wojna pochłonęła tyle istnień, tylko po to, by teraz szerzyć malkontenctwo.

***

Płacę podatki, mówię po polsku i nie uciekam z kraju. Jestem patriotą.

autorem zdjęcia w nagłówku jest Nicolas Raymond