Święta Bożego Narodzenia, to radosny czas, kiedy golimy się, strzyżemy, depilujemy nogi i wkładamy czystą bieliznę. Przypływom szczęścia nie ma końca, gdy dowiadujemy się, co przez pół roku mieliśmy za kanapą. Pod biurkiem znajdujemy zaginione długopisy, a w zgięciach fotela drobniaki, których czasem starcza na jakieś lepsze piwo. Wszyscy są serdeczni, trzymają się za ręce i nie kradną kołpaków z aut na obcych blachach stojących pod blokiem, a po północy nawet patostreamerzy zaczynają mówić ludzkim głosem.
Tę sielankę jednak da się zakłócić. I to dość prosto. W zasadzie to nawet przez nieuwagę. Poniżej sprawdzone sposoby, którymi celowo bądź nieumyślnie zepsujesz każde święta.
Nie przychodź
Niezjawienie się na Wigilii, pomimo przyjęcia zaproszenia i potwierdzenia obecności, z pewnością wpłynie negatywnie na atmosferę podczas wieczerzy. Jednak pojawiają się tu dwa haczyki. Po pierwsze, jeśli zwyczajem w Twojej rodzinie jest, że na wigilijną kolację zjeżdżają się wszyscy do trzech pokoleń wstecz i jednego wprzód, to możliwe, że w tym kilkudziesięcioosobowym tłumie nikt nie zauważy Twojej nieobecności. Po drugie, jeśli Ty jesteś organizatorem Wigilii, to masz ograniczone pole ucieczki, a nieotwieranie drzwi może nie poskutkować.
Nie przynoś prezentów
Działa tylko w momencie, gdy kultywujecie zwyczaj wkładania pudełek przewiązanych wstążką pod choinkę. Jeśli tradycją jest, że każdy daje coś choćby symbolicznego, a Ty ostentacyjnie zamanifestujesz, że się w to nie bawisz, wszystkim zrobi się nieswojo. Przynajmniej przez kwadrans.
Narzekaj na jedzenie
Ale nie jednokrotnie. Jeśli ograniczysz się do stwierdzenia, że karp cuchnie mułem, sprawisz przykrość tylko osobie, która go przyrządzała. No i może dwóm innym, które są fanatykami karpi. Kwieciście komentując każdą z potraw znajdującą się na stole nie tylko urazisz wszystkich którzy brali udział w przygotowywaniu kolacji, ale i tych, którzy wcześniej je chwalili.
Szybko przeholuj z winem
Nic tak nie żenuje jak bełkoczący gość, podczas gdy reszta zaproszonych nie zdążyła nawet dotknąć kieliszków. Brak koordynacji ruchowej, plątający się język i bezsensowny słowotok wywołują grymas nawet na twarzach kilkuletnich dzieci, które nie do końca są świadome, co się dzieje. A jedyne co musisz zrobić, żeby do tego doprowadzić, to nawadniać organizm. Alkoholem.
Nie śpiewaj kolęd
Kolędy cieszą tylko starych ludzi i januszy z IQ na poziomie taboretu. I dobrze, żeby wszyscy przy stole się o tym dowiedzieli. Od Ciebie. Poza tym przecież nie umiesz śpiewać.
Włącz telewizor
Przedkładając telepudło nad rozmowy z bliskimi zanegujesz sens całego spotkania. Mass media i marketing wmawiają nam, że w Bożym Narodzeniu chodzi o drogie prezenty i materiał do relacji na Instagrama, a nie spotkanie z rodziną i pielęgnowanie relacji. Jeśli tysięczna powtórka „Kevina” będzie dla Ciebie ważniejsza, niż rozmowa z umierającą ciocią, dasz wszystkim jasny komunikat, że faktycznie tak jest. I że masz ich gdzieś. Znaczy się, konkretnie to w dupie.
Złóż szczere życzenia
Poprzednie punkty, to był tylko aperitif. Leciutka przystawka torująca drogę przed daniem głównym, które ma roznieść imprezę.
Przyjęło się, że w dzień poprzedzający narodzenie Jezusa, życzymy sobie zdrowia, szczęścia i spadku oprocentowania kredytów hipotecznych. Czasem powodzenia w życiu zawodowym i podróży do sąsiedniego województwa. Jeśli ktoś chce zaszaleć i po całości spersonalizować życzenia, to między jednym „wszystkiego”, a drugim „najlepszego”, wtrąci nasze imię i nawiąże do rozmowy sprzed 5-ciu lat. Jednak mało kto spodziewa się, że te życzenia będą mocno związane z naszymi realiami i wyjątkowo szczere.
Jeśli chcesz zniszczyć święta bez szans na szczęśliwe zakończenie, podczas łamania się opłatkiem daj upust swoim całorocznym przemyśleniom na temat członków rodziny. Życz wujkowi utraty kilogramów. Babci znalezienia sobie kogoś w zastępstwie za zmarłego dziadka. Młodszej siostrze prostszych zębów. I piersi. Bo nie wiesz, po której stronie ją klepać jak się zakrztusi. A ojcu bezalkoholowej wódki.
Ludzie nie chcą słuchać o swoich problemach. Zwłaszcza bez uprzedzenia. Powyciągaj je na wierzch, uzmysławiając jak bardzo potrzebują rozwiązania, a otworzysz puszkę pandory. Po takiej akcji jest spore prawdopodobieństwo, że nikt z rodziny nie odezwie się do Ciebie, aż do kolejnego Bożego Narodzenia. Misja wykonana, brawo.