Każdy z Was zna choć jedną osobę – sąsiada, koleżankę z grupy, wujka, byłą dziewczynę, konserwatora powierzchni płaskich – która nie rozumie tego, co mówi. Ja też kogoś takiego znam. A nawet kilka takich osób (poza tą przedostatnią, bo jestem jeszcze prawiczkiem).
Nieraz zdarzyło mi się nakładać wór po kartoflach na głowę, paląc się ze wstydu, gdy mój znajomy rzucał w towarzystwie hasłami lotnymi jak Tupolew. I nie mówię tu o tak pospolitych błędach jak „poszłem” zamiast „poszedłem”, czy „wziąść” zamiast „wziąć” (co i mnie się zdarzało, ale zostałem skutecznie oduczony). Mam tu na myśli sformułowania, które używane są zupełnie bezrefleksyjnie, przez co autor wychodzi na głupka-troglodytę.
Żeby uchronić Waszych i moich znajomych przed publicznym ośmieszeniem (ale jednak głównie moich), wypisałem zwroty których ludzie nie rozumieją, a mimo to posługują się nimi.
1. „Jechać po kimś jak po łysej kobyle” – po kobyłach się nie jeździ, to niehumanitarne. Konika by bolało. Jeździ się na kobyłach. Poprawna forma to „jeździć na kimś jak na łysej kobyle”.
2. „Cofać się wstecz” – a da się cofnąć w przód? Albo pikować w górę?
3. „Dywagować na jakiś temat” – ludziom zazwyczaj wydaje się, że to bardziej elokwentna forma „rozmawiać o czymś”. Cytując Radka z Polimatów – nic bardziej mylnego. Czasownik „dywagować” zgodnie z definicją języka polskiego oznacza „rozwlekle odchodzić od tematu”, nie da się więc mówić o czymś, jednocześnie szeroko od tego odchodząc.
4. „Pozdro 600” – przejście tego hasła do mowy potocznej jest dla mnie fenomenem i zawsze, gdy słyszę, że ktoś go używa dostaję napadu śmiechawki. Ta zbitka ma swoje źródło w utworze „Merctedes s600”, który znalazł się na płycie producenckiej Dja 600v. Pod koniec tego utworu, rapujący w nim Tede zwraca się do producenta słowami „pozdro 600”. Większość osób nie mając pojęcia kto jest autorem podkładu, a tym bardziej nie słysząc nigdy w życiu tego utworu, uznała, że to nowe młodzieżowe hasełko na pożegnanie, typu „nara”, „narciarz”, „narkoza” czy „dozo”. No nie, nie jest tak. Za każdym razem, gdy to mówicie, nie żegnacie się z rozmówcą, tylko pozdrawiacie Dja 600v.
5. „Dosiego roku!” – ktoś chce, żeby to był rok Dosi? Tego proszku do prania? Serio? Bo jeśli życzy mi, abym dożył do 31 grudnia, musiałby napisać „do siego roku”.
6. „Po najmniejszej linii oporu” – poprawnie jest „po linii najmniejszego oporu”, gdyż nie chodzi tu o wielkość owej lini, lecz o ów opór i niechęć do zrobienia czegoś.
7. „A nóż uda mi się zdać” – jeśli spytasz autora, co robi sztuciec w tym zdaniu, zrobi oczy jak wyrak na głodzie i z pewnością Ci nie odpowie. Bo nie ma tam być ani widelca, ani łyżki, ani żadnego noża. Ma być natomiast „nuż” – wyraz oznaczający, że coś się nagle, nieoczekiwanie, bądź gwałtownie zaczyna.
8. „Ubrać kurtkę” – słysząc to zawsze przypomina mi się klasyczny tekst Fokusa „wstała, ubrała ubranie” z świetnego storytellingu „Czas”. Ubrać to można choinkę albo galeriankę. Ubranie się zakłada. Kurtkę też.
9. „Zima daje siwe znaki” – bo jej farba zeszła. Wystarczy pomalować i znaki będą jak nowe. No chyba, że dotrzemy do oryginału -„zima daje się we znaki” – i zrozumiemy, że to powiedzenie oznacza „zima jest uciążliwa”.
To tyle ode mnie. Wrzucicie coś od siebie?