Żyjąc w internecie i z internetu, na co dzień spotykam się ze słowami, które raczej by się nie przyśniły Mickiewiczowi, a i Bralczyk mógłby mieć z nimi kłopot. Czytasz jakąś dyskusję pod statusem znajomego o problemach w pracy i trafiasz na gęsty jak smoła miks angielskiego z technicznym słownictwem informatycznym i szczątkowy polski? I czujesz się zagubiony jak dziecko Macierewicza w smoleńskiej mgle? To korpomowa.
Mimo, że nigdy nie pracowałem w typowej korporacji, i w nietypowej w zasadzie też nie, to branża reklamowa kocha wszelkie abstrakcyjnie brzmiące akronimy i makaronizmy. Dlatego, jeśli właśnie zacząłeś pracę w międzynarodowym konglomeracie, albo przez przypadek trafiłeś na profil Junior Brand Managera na Facebooku i chcesz zrozumieć, o czym Ci dziwni ludzie mówią, to służę pomocą.
Oto korpomowa przełożona na polski, czyli słownik korporacyjnych pojęć dla początkujących.
Fokusować się (focus) – znaczy dokładnie to samo co „skupiać się”, ale po angielsku brzmi poważniej i można udawać, że to jakiś zaawansowany proces.
Przykład zastosowania: kiedy współpracownik namawia Cię na piętnaste wyjście na fajkę w trakcie godziny, mówisz, że nie możesz, bo musisz sfokusować się na projekcie.
ASAP (as soon as possible) – w korpomowie rzucany częściej niż wulgaryzmy w „Psach”, po polsku znaczy „jak najszybciej to możliwe”.
Przykład zastosowania: gdy wybierzesz się do toalety na dłuższe posiedzenie i w trakcie obrad orientujesz się, że nie ma papieru, wysyłasz ze służbowego telefonu maila do kolegi z działu, że potrzebujesz chusteczek na asapie.
Mieć bekap (backup) – wbrew pozorom nie chodzi o zapasową kopię danych na dyskietce 3,5 cala, tylko osobę, która może przejąć Twoje obowiązki i zastąpić Cię, wykonując pracę na Twoim stanowisku.
Przykład zastosowania: kiedy chcesz wziąć wolne i pojechać z żoną na podróż poślubną, słyszysz od szefa, że nie masz bekapu, więc musisz ją przełożyć na inne życie, bo bez Ciebie firma się załamie.
AFAIK (as far as i know) – z tego co mi wiadomo. Dziwię się, że jeszcze nikt nie spolszczył tego akronimu na ZTCMW.
Przykład zastosowania:
– Karolina jest wolna?
– AFAIK sypia z naszym menadżerem.
Ołpenspejs (openspace) – w dosłownym tłumaczeniu „otwarty kosmos”, w rzeczywistości to duża, otwarta przestrzeń biurowa, przypominając halę produkcyjną, w której ludzie pracują obok siebie, bez podziału na indywidualne biura. Coś jak klasa w podstawówce, tylko z kurewskim zgiełkiem.
Przykład zastosowania: kiedy wynajmujesz mieszkanie przy ulicy, po której jeżdżą tramwaje i właściciel pyta Cię, czy nie będzie przeszkadzał Ci hałas, mówisz, że nie, bo na co dzień pracujesz w ołpenspejsie.
FYI (for your information) – pojawia się najczęściej w mailach i znaczy „do twojej wiadomości”.
Przykład zastosowania: gdy przełożona pyta, czy nie chciałbyś wziąć dodatkowego projektu na siebie i dodaje „FYI: ostatnia osoba, która mi odmówiła została zwolniona w trybie natychmiastowym”.
Mieć kola (call) – nie ma tu błędu i przy „l” nie brakuje polskiego znaku diakrytycznego. „Mieć kola” znaczy mieć zaplanowaną rozmowę telefoniczną, bądź wideorozmowę na Skype. Od normalnego połączenia przez telefon różni się to tym, że kol występuję tylko i wyłącznie jako rozmowa w sprawach służbowych.
Przykład zastosowania:
– Idziemy na lancz o 14?
– Nie da rady mordo, mam bardzo ważnego kola.
Target – najczęściej nie chodzi o grupę docelową produktu, a pracowniczą normę do wyrobienia na dany miesiąc.
Przykład zastosowania: gdy przełożony mówi Ci, że w tym kwartale nie dostaniesz premii, argumentuje to tym, że nie wyrobiłeś targetów.
Pan Kanapka – brzmi jak nazwa niskobudżetowego superbohatera? I w sumie tak jest. „Pan Kanapka” to człowiek, który jest obwoźnym Subwayem. Przychodzi rano do budynku z torbą wypakowaną jedzeniem i chodzi po biurach, oferując gotowe śniadanko w postaci kanapek i sałatek.
Przykład zastosowania:
– Żona zrobiła mi na drugie śniadanie bezglutenowego sandwicha z jarmużem, humusem, guacamole i grillowanymi wnętrznościami azjatyckich dzieci, chcesz spróbować?
– Nie, dzięki, poczekam na Pana Kanapkę.
Dedlajn (deadline) – wydawać by się mogło, że to hasło związane ze śmiercią, jednak nie, tyczy się punktualności i oznacza „termin”. Choć w niektórych korpo, faktycznie, przekroczenie dedlajnu może być równoznaczne z natychmiastowym zgonem spowodowanym przez zwierzchnika.
Przykład zastosowania: kiedy szefowi bardzo zależy na tym, żebyś powierzone Ci zadanie wykonał na czas, może powiedzieć, że jeśli nie dotrzymasz dedlajnu, wylecisz z pracy przez okno razem z biurkiem.
Fakap (fuck-up) – wbrew pozorom, to nie określenie seksu na półpiętrze, a najmodniejszy w ostatnich czasach synonim „zawalenia sprawy”. I mimo, że nie trzeba kończy anglistyki, żeby wiedzieć, że „fuck” to wulgaryzm, to jakieś 90% osób używających tego grepsu udaje, że jest zupełnie odwrotnie. Rzucając na prawo i lewo „fakapami” i jednocześnie krzywiąc się, gdy ktoś powie, że „zjebali projekt”.
Przykład zastosowania:
– Czemu Krzysiek już z nami nie pracuje?
– Bo zrobił duży fakap.
Mieć miting (meeting) – to dość proste, więc tłumacząc to hasło raczej nie odkryję nowego pierwiastka. Chodzi po prostu o „spotkanie”. Przepraszam bardzo, oczywiście „biznesowe spotkanie”, bo przecież jesteśmy w pracy.
Przykład zastosowania: kiedy pod przykrywką omówienia bieżącego projektu ustawiłeś się z chłopakami z innego działu, żeby ustalić co robicie w piątek, wpisujesz w kalendarzu pracowniczym, że masz miting.
Kejpiaje (KPI/key performance indicators) – powtarzając za Wikipedią „kluczowe wskaźniki efektywności”, czyli, przekładając na ludzki, rzeczy, które muszą się wydarzyć w trakcie realizacji projektu, aby szef Ci nie urwał głowy.
Przykład zastosowania:
– O ile zwiększyliśmy sprzedaż w segmentach H, W i DP?
– W sumie o 7,85%.
– A ile było napisane w Kejpiajach, że mamy zwiększyć?
– 8%.
– Kurwa…
Klepnąć akcept (accept) – gdy jesteś osobą decyzyjną w jakimś zakresie, znaczy tyle co, „zaakceptować coś” lub „dać zgodę na działanie”.
Przykład zastosowania: jeśli pracujesz w zasobach ludzkich i pracownicy domagają się 5-warstwowego papieru toaletowego zamiast szarego, żeby takowy pojawił się w przy muszlach klozetowych, musisz dać akcept na jego zakup.
Kejs (case) – jest pojęciem tak wieloznacznym, że aż woda w mózgu może się zagotować. Szukając tego pojęcia w słowniku angielsko-polskim zobaczymy, że jest przetłumaczone zarówno jako pudełko, skrzynia, futerał, walizka, teczka, przypadek, wydarzenie oraz sprawa. W korposlangu „kejs” jednak funkcjonuje jako „zadanie”, którym należy się zająć, bądź je rozwiązać.
Przykład zastosowania: gdy po latach klepania nadgodzin awansujesz na stanowisko kierownicze i będziesz rozdzielał pracę na poszczególnych członków zespołu, na spotkaniu projektowym powiesz, że przydzielasz im kejsy.
Brif (brief) – „wprowadzenie do zadania” tudzież „opis projektu”. Dokument zawierający podstawowe informacje, z którymi należy się zaznajomić, aby zacząć pracę przy danym temacie.
Przykład zastosowania: jak już rozdzielisz podwładnym kejsy, musisz im wysłać bo briefie, żeby wiedzieli na czym się fokusować i nie zrobili żadnego fakapa.
Lancz (lunch) – po staropolsku to po prostu obiad, ale „lancz” brzmi bardziej światowo.
Przykład zastosowania: gdy zamiast hipsterskiej tarty z wątróbką z dzika, duszonym bakłażanem i carpaccio z buraka, żona zapakowała Ci na obiad mielonego z ziemniakami, mówisz współpracownikom, że dziś nie jesz lanczu, bo jesteś na diecie.
Sprawdź też: Korpomowa: słownik pojęć dla początkujących część II