Kiedyś pisałem o tym, że „cześć” jest jednym z trudniejszych polskich słów i – przez jego niebywałą złożoność – wiele osób zapomina jak się je wymawia. Nie wiedziałem jednak, że jest nieporównywalnie bardziej skomplikowane wyrażenie, które trudniej wypowiedzieć, niż „miąższ” od tyłu, a jego pisownia jest równie problematyczna, co „gżegżółki”. Tym słowem jest archaiczne, stosowane już tylko w filmach prehistorycznych, zupełnie niemodne „dziękuję”.
Niedyś używane jako wyraz wdzięczności i oznaka dobrych manier, jasno dawało do zrozumienia, że Twój rozmówca, nie dość, że nie ma Cię w dupie, to prawdopodobnie darzy Twoją osobę szacunkiem. Obecnie zapomniane, nieatrakcyjne i praktycznie niezrozumiałe dla kultury należy-mi-się, znanej również pod kryptonimem wszystko-powinno-spadać-z-nieba-gdy-tylko-pstryknę-palcami. W dzisiejszej mowie niemal całościowo wyparte przez ciszę.
A oto cztery najczęstsze sytuacje, w których się go nie używa, ze względu na skomplikowaną wymowę. A powinno.
Kiedy bierzesz coś za darmo
Kiedyś organizowałem pewne spotkanie, na które niezapowiedzianie przyszedł pewien człowiek i ogłosił, że zostawił swoją kartę kredytową w barze i wszyscy mogą pić na jego rachunek. Taki anioł intergracji.
Wiesz ilu uczestników skorzystało z okazji?
100%.
A wiesz ilu podeszło mu podziękować?
1%.
Kiedy czegoś chcesz od kogoś
W związku z tym, że prowadzę bloga i piszę o swoich przemyśleniach, które czasem nawet mają jakieś pokrycie z rzeczywistością, są osoby, które traktują mnie jak przewodnika po świecie znającego odpowiedzi na wszystkie pytania. Najczęstsze z nich to:
– czemu ona mnie zostawiła?
– czemu on mnie zdradził?
– czemu mój chłopak mnie nie kocha, mimo, że ja go kocham, ale mu o tym nie mówię, żeby sobie za dużo nie wyobrażał, bo jeszcze go spłoszę, a nie jestem w stanie bez niego żyć?
– co zrobić w dwóch słowach, żeby mieć popularnego bloga? [PILNE!!!!11]
– czemu matka ziemia, mimo, że ma jądro?
Mimo, że czasem mi się nie chce jak cholera albo jeszcze bardziej, mimo, że zupełnie nie jestem od tego, i mimo, że żeby odpisać na każdą taką wiadomość muszę poświęcić swój czas, który jest jedynym dobrem nieodnawialnym i ucieka jak Neve Campbell w “Krzyku”, to odpisuję na wszystkie te wiadomości, choćby tłumacząc, że nie jestem w stanie pomóc, bo nie mam wykształcenia psychologicznego i trudno dawać mi konkretne rady życiowe przez internet nieznajomym osobom. Przypadki, kiedy ktoś odpisał mi choćby króciutkim i zdawkowym “Dzięki za odpowiedź” mógłbym policzyć na palcach ręki Homera Simpsona.
Kiedy ktoś Ci pomaga
Stoję z rowerem przed pasami na Rondzie Mogilskim i czekam aż czerwone światło zmieni się na zielone, gdy tylko to się dzieje, chcę wsiąść na jednoślad i ruszyć, ale doskakuje do mnie starsza kobieta i łapie za rękaw bluzy.
– Na Lubicz to w którą?
– Dzień dobry.
– … – moje przywitanie trafiło w czarną dziurę, a w zamian dostałem tylko zniecierpliwione spojrzenie.
– Ale chce pani się tam dostać tramwajem, czy na nogach?
– Gdzie tramwajem, na nogach.
– To musi się pani wrócić, przejść tym przejściem po lewej stronie i cały czas prosto.
– Tak jak ta z parasolem? – starsza kobieta wskazała dziewczynę z żółtym parasolem znikającą w przejściu.
– Tak, musi pani przejść tak jak ta pani, potem iść cały czas prosto i będzie pani na Lubiczu.
– … – starsza kobieta po usłyszenia tej informacji zaczęła odchodzić we wskazanym kierunku.
– Teraz mówi się “dziękuję”.
– Co?
– Zaczepiła mnie pani chcąc, żebym wskazał pani drogę, wytłumaczyłem którędy iść, więc teraz powinna pani podziękować za pomoc.
– A, no tak, dziękuję. Zapomniało mi się.
Przy pożyczaniu kartki na dyktando w szkole, długopisu w pracy, czy pytaniu o godzinę na przystanku, powinno to działać tak samo.
Kiedy ktoś jest dla Ciebie miły
Przytrzymał Ci windę widząc, że się do niej zbliżasz, przepuścił Cię w drzwiach, poczekał widząc, że wypluwasz płuca biegnąć na autobus, którym kieruje.
Podarował Ci kwiaty bez okazji, pochwalił nową fryzurę, powiedział, że wyglądasz obłędnie w tej sukience.
Podwiózł Cię pod dom, mimo, że było mu nie po drodze, obsłużył Cię jako pierwszego wbrew obowiązującej kolejce, doradził co zamówić, a czego nie, mimo, że nie miał w tym interesu. Lub po prostu nie był chamem.
Wiesz, co w takiej sytuacji należy powiedzieć?
Mam nadzieję, że po tym tekście już tak.