Close
Close

Nie szukaj drugiej połówki. Znajdź drugą całość

Skip to entry content

Anna German – „Bez Ciebie nie ma mnie”

Przy Tobie z Tobą i dla Ciebie świat się zielenił.
A teraz pusto w całym niebie, na całej ziemi
I nie ma mnie bez Ciebie, nie ma mnie,
i lustro kłamie, nie ma mnie,

Od momentu, w którym pojawiamy się na tym świecie, system i popkultura fundują nam zbiorowe pranie mózgów, wtłaczając w nas przekonania, przez które jako dorośli ludzie  jesteśmy głęboko nieszczęśliwi.

System edukacji okłamuje nas, że zdobycie tytułu magistra jest gwarantem pracy i sukcesu zawodowego. Komedie romantyczne wmawiają mężczyznom, że skutecznym sposobem zdobycia kobiety jest nieustanne nadskakiwanie jej, obsypywanie prezentami i przybieganie na każde zawołanie, jak dobrze wytresowany pies. Kolorowa prasa przekonuje dziewczyny, że o ich atrakcyjności stanowi ciągłe podążanie za modą i bycie na bieżąco ze wszystkimi trendami. Facebook i Instagram kreują świat, w którym wszyscy dookoła Ciebie nieprzerwanie mają turbo interesujące życie składające się tylko z rozrywki i wycieczek.

A popowe piosenki przekonują, że nie możesz być szczęśliwy bez drugiej połówki, bo to związek czyni życie wartym życia.

Ludzie szukają drugiej połówki

JWP – „Do dupy”

Wyjeżdżam dziś, lecz jutro wrócę kiciu
Twój miś, P.S Nadajesz sens memu życiu!

Filmy, seriale, książki i piosenki zarażają młode umysły nowotworem idei, że szczęście w pojedynkę jest niemożliwe. Wmawiają ludziom w każdym wieku, że ich nadrzędnym celem jest życie w związku, bo tylko wtedy takie życie jest wartościowe i ma jakikolwiek sens. Z popkultury płynie prosty przekaz: będąc samemu NIE MOŻESZ cieszyć się życiem.

Już samo określenie „druga połówka” jasno stwierdza, że nie jesteś kompletny, autonomiczny, zdolny do samodzielnej egzystencji. Jesteś tylko połową czegoś. Nie jesteś jednostką, jedną całością, skończonym, niezależnym tworem, jesteś zaledwie połową, która musi znaleźć drugą połowę, że była w pełni wartościowa. Kompletna. Tak jakbyś wychodząc z łona matki miał tylko jedną rękę, jedną nogę i na gwałt musiał znaleźć kogoś, kto ma drugą, żeby w ogóle móc zawiązać buty.

Ale to gówno prawda.

Jeśli tylko nie jesteś bliźniakiem syjamskim – a statystyka mówi mi, że jednak nie – to masz komplet rąk, komplet nóg, komplet uszu, komplet oczu, komplet jąder lub jajników, i – jeśli tylko za dużo czasu nie spędzasz w internecie – komplet szarych komórek też powinien się znaleźć. I to zupełnie wystarcza, żebyś realizował plany, spełniał marzenia, zdobywał szczyty, pokonywał morza, rozwijał karierę i odnosił sukcesy. I się tym cieszył. I był z tego dumny. I czuł satysfakcję. I co tylko chcesz. Nie ma absolutnie żadnych logicznych przeciwskazań, żebyś to wszystko robił w pojedynkę.

Nawet do osiągania orgazmów nie jest Ci potrzebna druga osoba. Nie jesteś połówką. Jesteś całością.

Ludzie znajdują drugą połówkę

Messajah – „Lepsza połowa”

Wszystko co najlepsze przynosisz mi Ty
Dajesz mi radość z życia i ocierasz łzy
Już na zawsze chcę być z tobą bo
Jesteś moją lepszą połową

Po wieloletnim faszerowaniu kłamstwem, że życie w pojedynkę to nie życie, a już na pewno nie życie, które warto żyć, ludzie zaczynają wierzyć, że tym, co nada sens ich egzystencji, jest właśnie druga osoba. Nie pasja, nie poznawanie świata, nie realizowanie się, nie doświadczanie przeżyć, nawet nie praca. Druga osoba.

Warunkują poczucie własnej wartości i zasadność niestrzelenia sobie w łeb posiadaniem innego człowieka. I to posiadaniem niemal dosłownym. Więc, gdy już, zdecydowanie mniej niż bardziej metaforycznie, zdobędą go, chcą się do niego przykuć łańcuchem, żeby nie uciekł, ani żeby nikt go nie zabrał, jakby był walizką z hajsem z początku „Chłopaki nie płaczą”. I aby wzmocnić ogniwa tego łańcucha, wypowiadają magiczne zaklęcia typu „jesteś moim światełkiem w tunelu”, „bez ciebie nie ma mnie”, „gdyby nie ty, nie miałbym po co żyć” lub „wszystko bez ciebie to chuj”. I mimo głębokiej wiary w przyciągającą moc tych aforyzmów, po dłuższym czasie skutek najczęściej jest odwrotny.

Bo jakbyś się czuł, gdyby ktoś Ci w kółko powtarzał, że jesteś jedynym powodem, dla którego jeszcze nie skoczył z dachu? Że nic poza Tobą nie trzyma go przy życiu? Obciążające, co?

Ludzie tracą drugą połówkę

Oddział Zamknięty – „Bez Ciebie”

Bez Ciebie już nie ma mnie
Bez Ciebie już życie traci sens
Bez Ciebie mój cały świat nic już nie jest wart

Pomagałeś kiedyś iść kuśtykającej osobie? Albo jeszcze lepiej, niosłeś kiedyś na swoim barku zwłoki znajomego, którego przerósł melanż i wypił o jednego za dużo? Męczące, co? Tak brać na swoje plecy ciężar drugiej osoby i nieść Was dwoje? To teraz wyobraź sobie, że osoba, której na bieżąco dajesz odczuć, że jest jedynym powodem, dla którego oddychasz, nie ma tak od drzwi kamienicy, w której była impreza do drzwi taksówki, tylko cały czas. Non stop. Nieustannie czuje, że musi brać na siebie Twój ciężar i mieć tyle siły, żeby iść za Was oboje. A ta siła się kiedyś kończy. Bo jak długo można być ratownikiem wyławiającym topielca z bezsensu egzystencji? Nawet David Hasselhoff w „Słonecznym Patrolu” brał czasem wolne.

Zawęziłeś cały świat do tej osoby, więc gdy odchodzi, czujesz się jakby cały świat się skończył.

Nie zostałeś sam ze sobą. Zostałeś z siebie połową. Bo nie wierzyłeś, że jesteś na tyle kompletny, by egzystować w pojedynkę. A teraz, gdy świat wypadł Ci z Twoich rąk, jak na piątej płycie Myslovitz, jesteś o tym dogłębnie przekonany, bo tyle czasu sobie to wmawiałeś, że kłamstwo stało się prawdą. I nie budzisz się z ręką w nocniku. Budzisz się z ręką próbującą wyciągnąć Cię za uszy z szamba, w które wpadłeś. A gdy masz na tyle słaby wzrok, że nawet nie widzisz, w jakiej sytuacji się znajdujesz, topisz się.

***

Nie szukaj drugiej połówki. Znajdź drugą całość. Nie trzeba kończyć matematyki stosowanej, żeby wiedzieć, że 1+1, to więcej niż 0.5 + 0.5.

autorem zdjęcia w nagłówku jest jst.fd
(niżej jest kolejny tekst)

Skąd się biorą szczęśliwe pary?

Skip to entry content

„Skąd biorą się szczęśliwe pary?” – to pytanie prędzej czy później zadaje sobie każdy notoryczny singiel. Jak to się dzieje, że jedni są dopasowani do siebie jak puzzle, a drudzy jak skarpety do sandałów. Czemu jedni wyglądają jak dwie połówki tego samego owocu, a drudzy jak dwa lewe buty? Co sprawia, że mężczyzna z kobietą potrafią się wzajemnie uzupełniać, nie tylko fizycznie, ale i osobowościowo? Że rozumieją się, dogadują i wspierają na różnych płaszczyznach życia? Jak to się dzieje, że jeden związek tętni miłością, drugi wzajemnymi pretensjami, a trzeci czystą apatią i zrezygnowaniem?

Ja też zadawałem sobie te pytania latami, szukając odpowiedz po omacku, aż dostałem nią w twarz i wszystko stało się jasne.

Przede wszystkim trzeba poznać siebie

Trudno szukać współmurarza do budowania czegoś stałego, jeśli nie wiesz ani z jakich materiałów będziesz budował, ani jaką techniką, a przede wszystkim na jakim podłożu. Jeśli nigdy nie zastanawiałeś się nad tym, skąd wzięło się to, że jesteś jaki jesteś, z czego wynikają Twoje przekonania i co stoi za decyzjami, które podjąłeś, to trudno znaleźć kogoś, kto to zrozumie, skoro Ty sam nie masz o tym pojęcia. Jeśli nie znasz siebie, nie znasz swoich zalet i wad, nie wiesz w czym jesteś dobry, czego nienawidzisz, co chcesz w życiu robić i jaka historia za tym stoi, to jak chcesz spotkać kogoś, kto będzie Cię w tym wspierał?

Szukanie partnera, który będzie do Ciebie pasował, bez dogłębnego wglądu w samego siebie, to jak szukanie ciuchów na przyjęcie, nie wiedząc jaki to typ imprezy. Może się trafi, a może będziesz wyglądał jak Palikot na zaprzysiężeniu Dudy na prezydenta.

Związek nie jest lekiem na całe zło

Co dają dwa minusy? Kontakt z działem windykacji. Nie wierzysz? To spytaj kogoś, kto od dłuższego czasu ma ujemne saldo na dwóch kartach kredytowych. Dwójka nieszczęśliwych ludzi nie zacznie nagle promienieć radością tylko dlatego, że na siebie wpadła. Dalej będą nieszczęśliwi, tyle że razem.

A co daje plus i minus? Baterię, która ma ograniczoną żywotność. I im częściej będzie używana, tym szybciej się rozładuje. Jeśli jedna osoba wchodzi w relację z nastawieniem, że druga będzie opatrunkiem i maścią przyśpieszającą gojenie się jego psychicznych ran, to powinna udać się do lekarza, a nie na randkę. Jeśli czujesz się ze sobą źle, wiesz, że coś jest z Tobą nie tak, życie z samym sobą Cię męczy, to związek nie rozwiąże Twoich problemów. Bo to Twoje problemy. I Ty powinieneś się nimi zająć. Partner to nie terapeuta, tylko partner. Oczywiście jest po to, żeby Cię wspierać w trudnych sytuacjach, ale nie po to, żeby nadawać sens Twojemu życiu. Znalezienie drogi do zadowolenia z życia to Twoje zadanie.

To, że dwa plusy dają gwiazdkę, gdy się jeden trochę przekrzywi, to chyba wiemy, no nie? Ta gwiazdka z nieba spada, kiedy dodamy do siebie dwa szczęścia, ponieważ zachodzi synergia i jest tego zadowolenia więcej niż w pojedynkę. Dlatego warto szukać kogoś z wewnętrzną pogodą ducha, dopiero samemu będąc w takim stanie.

Spytałeś samego siebie: po co mi w ogóle związek?

Bo każdy z Twoich znajomych jest w związku? Bo nie chcesz czuć się gorszy? Bo babcia napastuję Cię o wnuki? Bo wszystkie Twoje przyjaciółki z dzieciństwa mają już mężów? Bo bez pary społeczeństwo daje Ci odczuć, że jesteś wybrakowany? To dość kiepska motywacja. A prawdopodobieństwo, że wejdziesz z nią w szczęśliwy związek, jest równie duże jak to, że Donald Trump zacznie pałać miłością do imigrantów.

 

Zastanów się jakie cechy preferujesz u płci przeciwnej

Większość facetów potrafi idealnie określić jaki chciałaby mieć samochód, wymieniając z pamięci w dowolnym stanie odurzenia detale poszczególnych podzespołów. Za to na pytanie „jaką chcą mieć partnerkę?”, są w stanie wydusić z siebie tylko, że ładną. Kobiety z kolei potrafią wizualizować sobie swoje wesele z dokładnością, co do grubości papieru i czcionki na zaproszeniach. Ale mówiąc o partnerze, z którym chcą spędzić resztę życia, ograniczają się do „wysoki” albo „nieważne jaki, ważne, żeby kochał”. No, fakt, dość chujowo byłoby zawierać małżeństwo z kimś, kto by Cię nie kochał, aczkolwiek wydaje mi się, że coś poza tym jeszcze się liczy, co?

I już nie tyle warto, co po prostu TRZEBA to bliżej niekreślone „coś” jak najbardziej doprecyzować. Bo jak można być szczęśliwym nie wiedząc samemu czego się chce? To znowu kupowanie kota w worku, a niespodzianki są fajne, jak jesteś w podstawówce i rozpakowujesz czekoladowe jajko z zabawką w środku, a nie jak jest się dorosłym człowiekiem i chce się układać wspólne życie z drugą osobą. Gdybyś miał grać do końca życia w jedną grę na konsoli, to wybrałbyś ją na chyba-trafił, bez przemyślenia, czy lubisz strategie, wyścigówki, czy Tetrisa? Gdybyś miała do 80-tki chodzić w tych samych butach, to wzięłabyś w ciemno pierwsze lepsze, bez zastanawiania się, czy są wygodne, ani czy Ci pasują?

Nie można liczyć, że stworzy się z partnerem udany związek, jeśli nie wie się jaki w ogóle ma ten partner być i czego się od niego oczekuje.

Szukaj. Najlepiej aktywnie!

To chyba najistotniejsza kwestia.

Słyszałeś to hasło „nie szukaj miłości, przyjdzie sama”? Słyszałeś, no nie? I wiesz co? Gówno prawda. Sama przychodzi starość i komornik, a za całą resztą trzeba pobiegać. Za miłością również, zwłaszcza jeśli ma być szczęśliwa.

Słyszałeś o tych wszystkich parach, które się poznały, bo on siedział w domu przed telewizorem, a ona leżała na łóżku i gapiła się w ścianę, też w domu, tyle że w swoim? Nie? No patrz, ja też nie. Może dlatego, że tak się nie dzieje.

Jeśli znasz siebie, wiesz kim jesteś, dobrze Ci z samym sobą, wiesz czemu chcesz wejść w związek i z osobą o jakich cechach mógłbyś go stworzyć, to… musisz ruszyć się i ją znaleźć! Wyjść z domu, zapisać się na kurs tańca, zacząć działać w organizacji studenckiej, wpaść na spotkanie dyskusyjnego klubu filmowego, wybrać się na koncert, zainstalować Tindera, przejść się po parku, zgłosić się do wolontariatu, zacząć puszczać bańki w centrum miasta albo zrobić cokolwiek innego, co sprawi, że poznasz nowych ludzi.

Opcji na znalezienie miłości swojego życia, z którą będziesz wieszał kłódki z Waszymi inicjałami na mostach, jest tyle samo, co ziaren piasku nad Bałtykiem, ale żadną z nich nie jest czekanie. I tyczy się to zarówno mężczyzn jak i kobiet.

Samoświadomość i działanie – stąd się biorą szczęśliwe pary.

Motta, które miały wpływ na moje życie

Skip to entry content

wpis jest wynikiem współpracy z marką STR8

„Nie mieć życiowego motta, to jak przybijać gwoździe bez młotka”, jak to mawia Paulo Coelho i faktycznie, muszę przyznać, że wykonywanie tej czynności patelnią, czy paletką do ping-ponga jest zdecydowanie trudniejsze i mniej efektywne. I z życiem jest podobnie, mając jakąś sentencję, czy złotą myśl, którą człowiek na co dzień się kieruje, wiele spraw bywa prostszych i mniej wymagających zastanowienia się.

Każdy z nas prędzej, czy później trafia na jakąś maksymę, bądź hasło, z którym się identyfikuje, które go określa lub w prawdziwość którego po prostu wierzy. U mnie wraz z czasem motta życiowe ewoluowały i zmieniały się, przechodząc od babcinych powiedzeń, przez mądrości osiedlowo-ludowe, aż po całkowicie świadomie wybrane sentencje artystów, którzy byli moimi autorytetami, bądź idolami. Próbę czasu przetrwały tylko 3 z nich, mając jednocześnie największy wpływ na moje życie i kształtując moje postrzeganie świata, pomagając przy podejmowaniu decyzji i sprawiając, że dziś jestem tym, kim jestem.

najgorsze co możesz zmarnowac to talent

„Najgorsze co możesz zmarnować to talent” – nigdy nie wiedziałem, na ile sobie to wmawiam, a na ile tak faktycznie jest, ale zawsze wierzyłem w to, że mam talent do operowania słowem i że wyrządziłbym samemu sobie ogromną krzywdzę, jeśli nic bym z tym nie zrobił. Czas leci nieubłaganie, czy tego chcemy czy nie i czego byśmy nie robili, to nigdy nie stanie w miejscu, raz roztrwonione pieniądze zawsze możemy ponownie zarobić, ale jeśli mieliśmy ku czemuś predyspozycje i kompletnie nic z tym nie zrobiliśmy, to w końcu zaczyna to uwierać jak kamień w bucie.

Ten cytat, to wers Reno z utworu „Musisz klaskać”, który usłyszałem jako 19-latek i mimo iż czułem, że jest prawdziwy, to nawet nie zdawałem sobie sprawy z tego jak bardzo. Gdy dziś, po latach, spotykam się ze znajomymi, którzy w młodzieńczych czasach zapowiadali się na świetnych muzyków, czy sportowców, ale nie chciało im się angażować i zakasać rękawów do pracy, często teraz, myśląc, gdzie by byli, gdyby wtedy nie odpuścili, żałują niewykorzystanego potencjału. Potencjału, który niezmarnowany dopełniłby ich życia, w wielu przypadkach czyniąc je lepszymi

Przywołuję to hasło, za każdym razem, gdy myślę, że nie chce mi się pisać książki, bo to zbyt wymagające zadanie.

kto chce znajdzie sposób, kto ine chce znajdzie powód

„Ten kto nie chce, znajdzie powód, ten kto chce, znajdzie sposób” – od zawsze nienawidziłem wymówek i tłumaczenia się czemu coś „nie wyszło”, zrzucając odpowiedzialność na osoby trzecie albo szerzej nieokreślone „czynniki losowe”. Nienawidziłem zarówno, gdy ktoś usprawiedliwiał się przede mną w ten sposób, jak i gdy ja sam próbowałem się tak tłumaczyć. Nienawidziłem tego, bo wiedziałem, że to kłamstwo. Jeśli mówisz, że czegoś się nie da, to nie znaczy, że to niemożliwe, tylko, że Ty tego nie potrafisz, a raczej po prostu Ci się nie chce. Nie chce znaleźć sposobu albo czasu, żeby to zrobić. Za to z szukaniem powodów, które będą dobrą wymówką, czemu czegoś nie robić, już nikt nie ma problemu.

jeśli będziesz robił to co zwykle będziesz dostawał to co zwykle

„Jeśli będziesz robił to, co zwykle, będziesz dostawał to, co zwykle” – to jest tak proste, a tak genialne, że gdy to odkryłem, czułem się jakbym wynalazł koło. Ta sentencja znaczy mniej więcej tyle co „jeśli chcesz zmienić swoje życie, to po prostu musisz coś w nim zmienić”. Są tysiące osób, które narzekają, że nie mogą znaleźć sobie partnera, ale gdy spotykają kogoś atrakcyjnego nigdy nie inicjują kontaktu. Są tysiące osób, którym przeszkadza, że są wykorzystywane w pracy, ale nigdy wprost się nie sprzeciwiają, gdy ktoś dokłada im obowiązków. Są tysiące blogerów, których frustruje, że nie mają niszowe blogi, ale nie robią nic, żeby poszerzyć tematykę albo ją zmienić.

Są miliony ludzi, którzy kurczowo trzymają się utartych schematów i dziwią się, że nic się nie zmienia i za każdym razem jest tak samo.

Też byłem taki i mimo, że mój sposób nawiązywani relacji z dziewczynami zupełnie się nie sprawdzał, z uporem maniaka w kółko go powielałem. Aż nie trafiłem na książkę „NLP. Wprowadzenie do programowania neurolingwistycznego”, w której przeczytałem to zdanie i wszystko zaczęło się zmieniać. Nie, nie jak za dotknięciem czarodziejskiej różdżki. Powoli i nierzadko bólach, ale upragniona zmiana następowała, bo wkładałem do równania inne zmienne, więc siłą rzeczy, wynik nie mógł być ten sam. Nadal, jeśli tylko jestem niezadowolony z jakiegoś aspektu, stosuje się do tej zasady i prędzej, czy później, jest tak jak chcę, żeby było.

sprith your truth

Te 3 złote myśli, to najistotniejsze motta, którymi kieruję się w życiu i które mają wpływ na mnie, jednak nie piszę o nich przypadkowo. Właśnie ruszyła akcja #SprayYourTruth, organizowana przez markę STR8 – producenta męskich kosmetyków. Przekładając na polski i tłumacząc łopatologicznie, chodzi o wysprejowanie swojej prawdy, czyli stworzenie grafiki z sentencją, która Was wyraża, którą kierujecie się w życiu lub opisuje to, co robicie. Na specjalnie przygotowanej w tym celu stronie, znajdziecie prosty kreator, który pozwoli Wam wrzucić Wasze motto na jakieś ładne tło i… zawalczyć o nagrody!

Każdy, kto stworzy grafikę ze swoją życiową maksymą, może wygrać jedną z kozackich nagród do rozwijania swoich zainteresowań. STR8 wspiera zajawkowiczów i ludzi z pasją, stąd pula nie jest przypadkowa, można zgarnąć między innymi: bilety na Openera, konsolę PS4, lustrzankę Nikona,  2000zł na zakupy modowe, projektor Benq, kamerę GoPro 4, a także nagrodę główną – 5000zł na podróż do dowolnego miejsca na Ziemi!

—> Weź udział w konkursie i zawalcz o 5000zł! <—

Dajecie znać jakie są motta, które miały wpływ na Wasze życie, a jeszcze lepiej, wklejcie w komentarzach swoje grafiki!