Close
Close

Pierwsza wigilia u chłopaka – jak przejść to pole min?

Skip to entry content

Bez zbędnych wstępów: typ, z którym macie się na wyłączność, choć jeszcze nikt nikomu nie owijał palców metalem, zaprosił Cię na Wigilię. Do swojej rodziny. I nie oszukujmy się, nogi Ci się trzęsą jakbyś miała skakać na bungee, bo to pierwszy raz. Ale lajtowo, jak to mówiła młodzież w 2004, dzięki dzisiejszemu wpisowi, nie będzie to skok bez liny. Przeprowadzę Cię przez wigilijne pole min, tak, żebyś w trakcie kolacji nie musiała wymykać się do toalety i googlować frazy „proteza stopy i twarzy tanio”.

Co dać w prezencie?

W świętach nie chodzi o prezenty. W świętach chodzi o to, żeby w 3 dni zjeść tyle co przez cały poprzedni miesiąc i nie przytyć. Mimo wszystko, jednak głupio przyjść tak w gości z pustymi rękami, dlatego najlepiej mieć w nich butelkę czerwonego wina za dwie dychy.

Jeśli lubisz ryzyko, i zdarza Ci się wyjść z domu z telefonem na końcówce baterii, to możesz pójść na całość i kupić jakieś indywidualne upominki dla pani i pana domu. Przy czym, ustalmy sobie jedno na wejściu: „indywidualne” trzeba wziąć w cudzysłów wielkości „y” w napisie HOLLYWOOD, bo jak źle trafisz, to będzie jedno wielkie „yyyyyyyy… (w domyśle „co to jest? wolę, żeby mój syn poszedł do seminarium niż spotykał się z tą kobietą!”)”. Dlatego, żeby nie doprowadzić do sytuacji, w której kupiłaś wejściówkę na strzelnicę komuś, komu zastrzelono rodziców na wojnie, zagraj niesamobójczo. I matce kup jakiś drobny kosmetyk, a ojcu spinkę do krawata. Szybciej ją zgubi niż użyje, ale zrobi mu się miło, że pomyślałaś, że mógłby to zrobić.

Jak się ubrać?

Zacznijmy od podstaw. „A” to samogłoska, „B” to spółgłoska, stolica Meksyku to Meksyk, a sukienka, w której widać, czy w lipcu opalałaś się z bielizną, czy bez, to nie jest dobry strój na tę okazję. I to nie chodzi o jego rodziców. Chodzi o jego wujków. I kuzynów. Zwłaszcza kuzynów. Nie będziesz się czuła dobrze, kiedy będziesz czuła, że jesteś opięta kombinezonem do nurkowania ze spojrzeń. Poza tym, jego starzy mogą mieszkać w kamienicy i będzie pizgać.

Biała koszula, granatowy sweter, czarne rajstopy i ołówkowa spódnica. To Twój zestaw na ten wieczór. Może z rozpędu załapiesz się nawet na pasowanie na ucznia.

O czym rozmawiać?

Jeśli przy stole są nieletni, możesz przełamać pierwsze lody rzucając coś w stylu „a wiecie, że Święty Mikołaj nie istnieje?” albo bardziej na czasie „Czuux, to mój ulubiony polski raper”. A tak serio, to żeby nie było rzeźni, wystarczy, że nie będziesz rzucać mięsem. I raz na jakiś czas się uśmiechniesz.

Gorzej z dorosłymi. Tu lista pułapek jest dłuższa niż kolejka do baru w Forum. Nawet jeśli ich syn nie ma na budziku Ojca Dyrektora, to i tak nie wiadomo, czy jego starzy nie słyszą strzałów w 1:15. Polityka odpada i większość aktualnych wydarzeń też, bo nigdy nie wiadomo, w którym momencie ktoś wyjedzie z czystą rasowo Europą. Podobno najbezpieczniej rozmawiać o pogodzie, ale tak może powiedzieć tylko ktoś, kto nie trafił na zatwardziałego ciepłolubca, gdy za oknem śnieży jak w „Zjawie” i wszyscy tylko czekają, aż Leo zajmie miejsce dla zbłąkanego wędrowca.

Jeśli to Twoje pierwsze spotkanie z jego rodziną, albo na poprzednich nie udało Ci się wybadać, które tematy skutkują wybiciem włazu od studzienki kanalizacyjnej, zastosuj jeden prosty trik wart dwóch tysięcy waz z uszkami, za który wszystkie jego byłe Cię znienawidzą: zacznij rozmowę od chwalenia jedzenia. Nie ma ludzi, którzy by nie byli łasi na komplementy, a jeśli jeszcze chwalisz ich pracę publicznie, to jest duże prawdopodobieństwo, że pożyczą Ci na wkład własny.

Jak z jedzeniem? Jak z piciem?

Jeść jak najwięcej, pić jak najmniej.

Jak już wcześniej ustaliliśmy, nic tak nie zjedna Ci ludzi, jak utwierdzanie ich w przekonaniu, że są dobrzy w tym co robią. Jak przyszła teściowa zobaczy, że jej karpie, śledzie i kutie wchodzą Ci jak Norek do Krawczyków, pokocha jak swoją. Gorzej jeśli nie jesteś w stanie zjeść dwóch kilogramów ryb i pięciu ciast za jednym posiedzeniem. Albo kiedy ryba jeszcze wali mułem. Zostaje Ci wykorzystanie umiejętności nabytych w pracy: symulacja i delegacja. Symulujesz, że ze smaku wylizujesz talerz i delegujesz jego zawartość do lubego. W końcu on Cię tu ściągnął, więc niech teraz kombinuje jak przetrawić drugą porcję.

Jak jesteśmy już przy trawieniu, to przejdźmy do alkoholu. A w zasadzie na tyle, ile to możliwe, obejdźmy go łukiem. Pij jak najmniej, w pierwszy dzień świąt podziękuje Ci za to żołądek, wątroba i poczucie godności. Co zrobić jak wszystkie wujki i ciocie namawiają i pada sakramentalne „ale ze mną się nie napijesz?”. Uciekać. Od alko-patologii rodzinnej trzeba po prostu uciekać.

Czego życzyć?

Szczere to powinno być złoto, a życzenia wigilijne najlepiej jak są po prostu zwięzłe, bo w kolejce czeka kilka innych osób. Złota trójca – „zdrowia, szczęścia, pomyślności” – w tej sytuacji jest jak dwa razy 2forU w McDonaldzie przed imprezą – wystarczy. Jeśli za wszelką cenę chcesz być oryginalna i dodać coś od siebie, to dodaj „droga ciociu” przed wyliczanką. Z imieniem bym nie ryzykował, bo jeszcze złapiesz gumę i odbijesz od bandy.

Bardziej niż samym copywritingiem życzeń, martwiłbym się jak nie dostać podrażnienia na skórze od wąsów wujków, którzy będą Cię całować po policzkach. Na ból polecam Ibuprom Max, a na wszelki wypadek makijaż słabszy niż mocniejszy, bo zanim siądziesz do kolacji Twoja twarz będzie wyglądała jak nieudane graffiti.

***

Jesteś gotowa. Tylko pamiętaj o uśmiechu. Działa cuda.

(niżej jest kolejny tekst)

idiota – w slangu notorycznych singielek, najczęściej oznacza mężczyznę, którego nie interesuje trwały związek, lecz jednorazowy seks, ewentualnie wielorazowy, ale bez zobowiązań

Po kolejnej znajomości, która skończyła się szybciej niż się zaczęła, stajesz na środku pustego placu w deszczową noc, rozkładasz ręce, unosisz twarz ku niebu i krzycząc, pytasz czemu trafiasz na samych idiotów? Bo znowu trafiłaś na dupka i to jeszcze większego, niż ten poprzedni? A wiesz ile jest 2+2? Jaka zupa wyjdzie po dolaniu śmietany do żuru? Jak zareaguje 6-latek, gdy wręczysz mu nowy zestaw Lego, a potem powiesz, że ma iść spać? Jaki kolor uzyskasz kiedy zmieszasz niebieski z żółtym? I przede wszystkim, co się stanie, kiedy włożysz rękę w środek ogniska?

Wiesz?

Nie kłam.

Gdyby te zależności były dla Ciebie oczywiste, to nie pytałabyś czemu trafiasz na samych idiotów.

Trafiasz na samych idiotów, bo prawdopodobnie widziałaś ich w dzieciństwie

Nie żebym znał Twoich rodziców, a tym bardziej miał coś do nich, ale kobiety bardzo często wybierają partnerów podobnych do swoich ojców. Potwierdzają to badania przeprowadzone przez Glenn Geher, przez Chrisa Fraleya, przez studentów z Uniwersytetu Wrocławskiego, przez amerykańskich naukowców i przez moją znajomą z licencjatu, która sprawdziła tę tezę empirycznie na grupie 27 swoich byłych.

Patrząc przez lata dzieciństwa na swoich rodziców, którzy w tym okresie są wzorcami kobiety, mężczyzny i związku, w dorosłym życiu naśladujemy ich. Nieważne, że zdroworozsądkowo nie ma nic fajnego w facecie, który Cię nie szanuje, traktuje przedmiotowo albo zdradza. Ważne, że małżeństwo Twoich rodziców tak wyglądało i obserwując ich przez naście albo dzieścia lat, zakodowałaś sobie, że tak właśnie powinna wyglądać relacja między kobietą, a mężczyzną.

I mimo, że w rozmowach z koleżankami mówisz „nigdy w życiu”, to podświadomie ciągnie Cię do kogoś takiego.

Trafiasz na samych idiotów, bo chodzisz do miejsc, gdzie najłatwiej ich znaleźć

Ja wiem, że prawdziwą miłość można znaleźć wszędzie. Serio. Kiedyś mój kumpel zagadał dziewczynę w kolejce do toalety w Maku, a dzisiaj mają wspólny kredyt na M3. Mam też znajomą, która poznała obecnego męża w chórze kościelnym, i znam parę, która została parą, bo ona, cofając pod Carrefourem, wgniotła mu zderzak i zostawiła swój numer telefonu za wycieraczką. Da się? Da się.

Da się też z Ruczaju dojechać do Nowej Huty na zaciągniętym ręcznym, ale mimo wszystko łatwiej to zrobić spuszczając hamulec.

Tak jak na Allegro da się kupić niepodrabiane Air Maxy w dobrej cenie, tak w klubie da się znaleźć kogoś, kto nie przyszedł tam tylko po seks. Jednak dziwić się, że facet poznany na dyskotece nie chce się wiązać po szybkim numerku, to jak być zaskoczonym, że pies szczeka, a kaktus kłuje. Chodząc do miejsc, w których głównym celem jest zabawa, hedonizm i  zabawa, naprawdę trudno oczekiwać, żeby poznani tam mężczyźni nagle chcieli zakładać rodziny i wybierać razem tapetę w Castoramie.

Dla Ciebie gość, który przestał się odzywać po tym jak poznałaś go w klubie, a później poszliście do łóżka, jest idiotą. Spoko. Ale w rzeczywistości to Ty poszłaś do sieciówki z koszulkami, które kurczą się po pierwszym praniu, licząc, że znajdziesz taką, która starczy Ci na całe życie.

Trafiasz na samych idiotów, bo ich znasz i wiesz jak z nimi postępować

Pamiętasz „Rejs”? Ten stary czarno-biały film ze Stanisławem Tymem i Janem Himilsbachem? Nie? Luz, ja też średnio, bo za bardzo mnie nie śmieszy, jednak pada tam jedna wypowiedź, na którą naprawdę warto zwrócić uwagę. Przy ustalaniu treści piosenki dla kapitana, Zdzisław Maklakiewicz mówi tak:

Mnie się podobają melodie, które już raz słyszałem. Po prostu. No… To… Poprzez… No reminiscencję. No jakże może podobać mi się piosenka, którą pierwszy raz słyszę?

I nie dość, że faktycznie tak jest, to jeszcze ma to przełożenie na inne dziedziny życia.

Na imprezie ludzie bawią się najlepiej przy kawałkach, które najlepiej znają. W przemyśle filmowym najbardziej opłaca się robić kontynuacje i kolejne części tytułów, które już się sprawdziły. Ludzie chodzą na nie najchętniej, bo wiedzą czego się spodziewać i nad portfelem nie wisi widmo rozczarowującego zaskoczenia. Stąd ekshumacja „Gwiezdnych wojen”,„Rocky 14”, „Szybcy i wściekli 57” i kolejne świąteczne komedie z Karolakiem. To samo działa w przypadku książek. I jedzenia. I partnerów.

Lubimy to, co już znamy.

Gość może być stuprocentowym dupkiem, ale Ty w kwestii postępowania z dupkami masz już doktorat, więc, paradoksalnie, taki wybór Ci odpowiada, bo jest bezpieczny. Wiesz jak nawiązać znajomość z dupkiem, jak się z nim obchodzić, jak podtrzymywać zainteresowanie swoją osobą i przede wszystkim: na co go stać.

A co by było, gdybyś zaczęła umawiać się z nie-dupkiem? Stara, przerąbane, jak to mawiają iluzjoniści po nieudanej sztuczce z siekierą. Musiałabyś wszystkiego uczyć się od początku, całej instrukcji obsługi i serwisowania, i nie byłabyś w stanie przewidzieć jego kolejnego kroku. A gdyby przewidywalność była walutą, to w dorosłym życiu miałaby wyższy kurs niż bitcoin.

Trafiasz na samych idiotów, bo nie zauważasz normalnych facetów

Nie ma ludzi, którym przydarzają się tylko i wyłącznie złe rzeczy. Jest za to sporo osób, które tak sądzą. Podobnie, nie ma ludzi, którym przydarzają się tylko i wyłącznie rzeczy dobre. Przekonanych o tym natomiast jest sporo mniej, niż tych pierwszych, jednak obie te grupy mają trochę racji. Bo to kwestia filtru jaki nakładasz na swoją świadomość.

Jest taki gość, który nazywa się Joseph Murphy i napisał światowy bestseller: „Potęga podświadomości”. Zasadniczo, całą tę książkę można by zamknąć w dwóch stronach maszynopisu, bo kolejne rozdziały są niekończącą się parafrazą jednego zdania: Twoje myśli się materializują.

Jeśli w kółko powtarzasz sobie, że świat jest polem minowym i jedyne co ma Ci do zaoferowania, to kop w dupę, to tak jest. Skupiasz się wyłącznie na negatywach i zupełnie nie dopuszczasz siebie pozytywów. Każde zdarzenie nieprzystające do Twojej wewnętrznej narracji wypierasz ze świadomości. Więcej, przez nakręcanie się, że wszystko jest źle, prowokujesz sytuacje, które potwierdzają Twoją tezę, żebyś mogła powiedzieć „oho! a nie mówiłam?”.

Podobnie jest z relacjami damsko-męskimi. Jeśli w kółko wmawiasz sobie, że trafiasz na samych idiotów i że normalnych, wolnych facetów już nie ma, to tak się dzieje. To znaczy, ci nie-idioci byli, są i będą, ale Ty zwyczajnie ich nie zauważasz. Twój filtr pod tytułem „porządni faceci wyginęli, dlatego jestem skazana na dupków” nie zarejestruje nie-idioty, nawet gdybyś wpadła mu w ramiona potykając się o krawężnik.

Jesteś zaprogramowana przez siebie samą, że takich mężczyzn nie ma lub że nie zasługujesz na nich, dlatego ich nie dostrzegasz.

Trafiasz na samych idiotów, bo…

…przyciągasz ich do siebie.

Zrobiłem sobie test na HIV. Jak to wygląda i dlaczego warto?

Skip to entry content

wpis jest elementem kampanii społecznej #mamczasrozmawiac

Mam to niewątpliwe szczęście, że seks w moim domu nigdy nie był tematem tabu i żeby dowiedzieć się skąd się biorą dzieci, nie musiałem czekać do lekcji biologii w czwartej klasie podstawówki, w międzyczasie polując z lornetką na bociany. Zresztą, nikt mi nie opowiadał takich głupot i jedząc gołąbki nie miewałem napadów paniki, że coś twardego między liśćmi kapusty, to nie ziarnko piasku, tylko jednak noworodek.

Zawsze mogłem porozmawiać o tym z mamą, a w zasadzie to ona rozmawiała o tym ze mną.

To od niej dostałem pierwszego „Playboya”, żeby z kobiecego ciała nie robić jakiejś tajemnicy poliszynela. Od niej też usłyszałem, że kiedy dojdę do etapu, w którym będę chciał z kimś pójść do łóżka, to powinienem mieć prezerwatywę. I ta rozmowa miała miejsce długo zanim przeżyłem swój pierwszy raz, a nie tak jak w wielu przypadkach, rok albo dwa lata po. Albo wcale. Podobnie było z tłumaczeniem, że kondomy zabezpieczają nie tylko przed staniem się rodzicem, w momencie kiedy zupełnie nie jest się na to gotowym, ale również przed chorobami.

Na przykład przed HIV.

Czym jest HIV, czym nie jest i co o nim wiemy?

HIV to ludzki wirus upośledzenia odporności. Innymi słowy: skomplikowane cząsteczki organiczne, które mogą spowodować, że Twój organizm będzie miał odporność na tak niskim poziomie, że zapalenie płuc może Cię zabić.

Czy HIV można się zakazić przez pocałunek albo dotyk? Nie. HIV można się zakazić tylko trzema drogami: przez krew (w sensie kontakt z krwią osoby zakażonej), przez seks (także oralny) lub przez poród (od matki).

Czy HIV można się zakazić korzystając z tych samych sztućców? Nie.

A z tego samego prysznica? Też nie.

A z tego samego basenu? Również nie.

A od ukąszenia komara? Także nie. Jak podają badania z 1989, nie ma możliwości, żeby owady przenosiły HIV.

Czym HIV różni się od AIDS?  HIV to wirus, natomiast AIDS to choroba, którą ten wirus wywołuje. Możesz być zakażony HIV nawet przez kilkanaście lat i o tym nie wiedzieć, bo sam wirus nie daje żadnych odczuwalnych oznak. Dopiero, gdy przechodzi w AIDS, daje o sobie znać, bo wtedy złapanie zwykłego przeziębienia staje się walką o życie.

Czy z HIV da się żyć? Jak najbardziej i dodatni wynik na teście wcale nie jest wyrokiem. Przy poziomie dzisiejszej medycyny, dzięki lekarstwom, z HIV da się funkcjonować zawodowo, społecznie, a także związkowo.

Czy jeśli uprawiam seks z jednym i tym samym facetem, i jest on moim pierwszym, to nie ma szans, żebym miała HIV? Dopóki się nie zbadasz, nigdy nie możesz być pewna, bo po pierwsze: mogłaś się zakazić w inny sposób, niż przez seks, po drugie: skąd wiesz, że on nie jest zakażony?

Czy problem HIV dotyczy tylko narkomanów? Nie. Wśród osób zarejestrowanych w 2016 roku, tylko 3% z nich zakaziło się wirusem przy okazji wstrzykiwania narkotyków. Co ciekawe, największą grupą wiekową, której dotyczy zakażenie, nie są – jak mogłoby się wydawać – szalone, nieodpowiedzialne małolaty, tylko ludzie między 30 a 39 rokiem życia. Dorośli.

Czy jeśli używam prezerwatyw, to nie muszę zwracać uwagi na to z kim sypiam i nic mi się nie stanie? Byłoby pięknie, ale nie jest tak do końca. Cytując WHO:

Używanie prezerwatyw chroni przed 80% do 95% zakażeń wirusem HIV, które pojawiłyby się, gdyby prezerwatywy nie zostałyby użyte (nie znaczy to, jednak że 5% do 20% użytkowników prezerwatyw zakazi się HIV).

Tak że, jeśli nie kochasz się z osobą, która się zbadała i wyszedł jej ujemny wyniki, to jakieś ryzyko – niewielkie, ale jednak – istnieje zawsze.

Jak wygląda test na HIV?

W każdym województwie w Polsce są miejsca, gdzie możesz zrobić BEZPŁATNIE i ANONIMOWO test na obecność wirusa HIV. Ja swój robiłem w Zakładzie Mikrobiologii na drugim piętrze Szpitala Uniwersyteckiego na ulicy Mikołaja Kopernika 19, ale jeśli nie mieszkasz w Krakowie, to bliższy siebie punkt możesz sprawdzić na mapce.

  • Nie musisz się wcześniej zapisywać, rejestrować, ani w inny sposób planować badania z wyprzedzeniem. Po prostu przychodzisz i stajesz w kolejce.
  • Nie musisz być ubezpieczony, żeby wykonać badanie. Test jest w pełni anonimowy, w związku z czym, nikt nie pobiera od Ciebie żadnych danych.
  • Nie musisz się przejmować tym „co ludzie o Tobie pomyślą”. Na badania do punktów konsultacyjno-diagnostycznych wszyscy przychodzą w tym samym celu, a w kolejce spotkasz zarówno osoby młodsze od Ciebie, starsze, kobiety, mężczyzn oraz pary.
  • Nie musisz się przejmować tym „co lekarz o Tobie pomyśli”. Osoby pracujące w punktach wykonujących anonimowe testy na HIV są specjalistami, którzy chcą pomagać innym. Są bardzo serdeczni i nie ma mowy, abyś odczuł, że w jakiś sposób Cię oceniają.

Zanim zostanie Ci pobrana krew, rozmawia z Tobą konsultant, tłumacząc jak naprawdę działa HIV, ponieważ sporo osób nie ma świadomości tych mechanizmów. A część, googlując objawy swoich problemów zdrowotnych, sama się diagnozuje, wyczytując na forach internetowych, że osłabienie i ból mięśni to na pewno HIV. Najczęściej, na szczęście, to tylko przeziębienie, stres albo grypa.

Po spokojnej rozmowie idziesz na pobranie krwi, podajesz hasło na jakie będą Ci wydane wyniki badań (tak zaskoczyło mnie to pytanie o hasło, że podałem pierwsze słowo, które mi przyszło do głowy: „pizza”) i po tygodniu przychodzisz po ich odbiór.

Gdy masz się dowiedzieć, czy Twój wyniki jest negatywny, czy pozytywny, również nie jesteś pozostawiony sam sobie, tylko – jak na pierwszym etapie – rozmawia z Tobą konsultant. W moim przypadku potwierdziło się, że nie jestem zakażony, w związku z czym, rozmowa ograniczała się do informacji, co zrobić aby tak pozostało. I sugestii, aby ewentualna partnerka – niezależnie czy stała, czy tymczasowa – również się przebadała.

Bo dopóki nie wykonasz testu, nigdy nie możesz być pewien. Dlatego ja zrobiłem swój.

#mamczasrozmawiac

Z każdym rokiem, w dyskusjach publicznych, seks coraz bardziej przestaje być krępującym tematem, jednak wciąż jest wiele rodzin, gdzie stosunek płciowy określa się „robienie tych rzeczy”, „wchodzeniem pod kołderkę”, „ciupkaniem” lub w inny enigmatyczny sposób, a kwestia chorób przenoszonych drogą płciową jest zupełnie pomijana. Wciąż jest wiele osób, które nie wiedzą jak się zabezpieczać, żeby się nie zakazić HIV, bo nie dowiedzieli się tego ani od rodziców, ani od nauczycieli. Bo każdy z nich bał się o tym rozmawiać. Bo nie wiedział jak to zrobić.

Dlatego cieszę się, że powstają takie kampanie jak #mamczasrozmawiac (organizowana przez Krajowe Centrum ds. AIDS), bo oczywiście uświadamiają co, jak, z czym i dlaczego, ale przede wszystkim pokazują, że o seksie można i powinno się rozmawiać. Publicznie, w związku i w rodzinie. I że tych rozmów nie trzeba się bać.

Więcej informacji znajdziesz na http://mamczasrozmawiac.aids.gov.pl