wpis jest wynikiem współpracy z drukarnią internetową Chroma
Opowiadałem Wam, że zanim zająłem się blogowaniem pracowałem w kilkunastu różnych miejscach? Chłopiec na posyłki w fabryce, osiedlowy roznosiciel ulotek, sprzedawca gazet nad morzem, kelner w Dominium, układacz ciuchów w Housie, przygotowywacz jedzenia w McDonald’s, fotograf w biurze nieruchomości, jakieś dziesięć innych zajęć pod drodze, i w końcu copywriter w agencji reklamowej.
Żeby biegać sobie po plaży w Niechorzu z plecakiem wypełnionym Gazetą Wyborczą, wystarczyło po prostu pojechać do ich ówczesnego biura na Sokolskiej w Katowicach i powiedzieć, że ma się taką fantazję. Żeby dostać się na praktyki do Onetu, a potem na płatny staż do Interii trzeba było jednak zrobić coś więcej. To enigmatyczne „więcej” materializowało się w postaci dobrego CV. Niby banał, ale ile zależy od dobrze napisanego i przyjaźnie zaprezentowanego życiorysu, przekonałem się dopiero wtedy, kiedy to ja byłem po drugiej stronie biurka na rozmowie rekrutacyjnej. I dostawałem na swoją skrzynkę mailową wypadki przy pracy, które powinny zostać wysłane do PZU jako materiał dowodowy przy podaniu o rentę, a nie dokumenty aplikacyjne na stanowisko wymagające myślenia.
Przechodząc do konkretów: oto najczęstsze błędy w CV, przez które Twoja aplikacja może zostać odrzucona.
1. CV w formacie *.QTAZ
Możesz być nieślubnym dzieckiem Steve’a Jobsa i Stephena Hawkinga z ogarnianiem wielozadaniowości na poziomie matki trójki dzieci, ale jeśli wysyłasz curriculum vitae w formacie, który jesteś w stanie otworzyć tylko Ty, to zgadnij co. Nikt się o tym nie dowie. Nie wszystkie firmy mają najnowszego Worda, nie wszystkie firmy – często z powodów bezpieczeństwa – mogą otwierać niszowe rozszerzenia plików, ale wszystkie mogą wyświetlić dokument przesłany w PDFie. Pilnuj Dobrego Formatu – PDF.
2. Co wiersz inny rodzaj fontu, ramki i podkreślenia
Poza kilkoma procent zawodów, w których naprawdę istotna jest kreatywność, dużo bardziej liczy się coś innego – sumienność. I to, czy Twoje CV da się przeczytać bez ataku epilepsji. I bardziej niż na wodotryskach i milionach wyróżników treści, osobom filtrującym aplikacje zależy na czytelności. Żeby mogły dotrzeć do istotnych informacji bez półgodzinnego studiowania legendy oznaczeń.
3. Plik podpisany „CV”
Albo bardziej finezyjnie – „curriculum vitae”.
Przy rekrutacji na półroczne praktyki z konserwacji powierzchni płaskich dostaje się po kilkanaście zgłoszeń. Na stanowisko, gdzie płacą miską ryżu, kilkadziesiąt. Teraz wyobraź sobie, że to Ty jesteś tym kimś, kto ma wybrać człowieka do obsługi ekspresu w kantynie i dostałeś osiem zgłoszeń podpisanych identycznym akronimem „CV”. Będziesz się męczył z edycją nazwy pliku, żeby przepisać tam ich nazwiska i móc się połapać czyje jest czyje, czy wciśniesz CTRL + A, a potem DELETE?
No właśnie.
4. Pisanie, że jesteś „kreatywny i komunikatywny”
Rekruterzy widząc tę formułkę dostają alergii III stopnia i lądują na OIOMie, czekając na domięśniowe podanie odczulaczy. Za każdym razem, kiedy przeklejasz z gotowca jakiś banał typu „znajomość pakietu MS Office i środowiska Windows 98” umiera jedna osoba z działu HR. Powstrzymaj się od używania tego typu oklepanych frazesów, bo nie będzie miał kto odpowiedzieć na Twoje zgłoszenie, a lekarze znów będą strajkować z nadmiaru pacjentów.
5. Przejawy gimbusiarstwa
Nie uwierzyłbym, że ludzie to robią, jeśli nie byłbym tego naocznym świadkiem.
Wklejanie do curriculum vitae zdjęcia z plażingu w Mielnie albo imprezy na działce, to naprawdę nie jest coś, co pomaga dostać pracę, która polega na używaniu mózgu, a nie ciała. Podobnie jak podawanie w danych kontaktowych maila z początkiem „weedlover” albo „sweetkocia” w domenie „buziaczek.pl”. Bądź pro, poświęć te 30 sekund na założenie maila imię.nazwisko@gmail.com i kwadrans na zrobienie sobie zdjęcia w koszuli na tle białej ściany.
6. Opis stanowiska: praca biurowa
Gdy kupujesz telefon chcesz wiedzieć ile trzyma bateria i jakiej rozdzielczość ma aprat, tak? Podobnie z komputerem, samochodem i masażerem osobistym, zgadza się? Nie wystarczy Ci informacja, że „jest sporych rozmiarów” i „wystarczy na dłuższe spotkanie”, bo dla każdego „sporo” i „długo” znaczy co innego, a Ty chcesz wiedzieć konkretnie: ile?
Z opisywaniem swojej dotychczasowej kariery jest dokładnie tak samo. Przyszłemu pracodawcy nic nie mówi, że „wykonywałeś zadania biurowe” albo „pracowałeś z komputerem”. Chce wiedzieć jakie dokładnie były Twoje obowiązki – czy byłeś przyciskiem do papieru, czy osobą odpisującą na zapytania ofertowe klientów.
Konkret, konkret, konkret.
7. Wpisywanie hobby, tylko po to, żeby wpisać
Jeśli w rubryce „zainteresowania” wpisujesz „muzyka”, bo jadąc samochodem lubisz sobie włączyć Eskę, to lepiej pozostaw to pole puste, bo w trakcie rozmowy błyskawicznie wyjdzie, że to wcale nie jest Twoją pasją. Jeśli faktycznie chcesz się pochwalić swoimi zainteresowaniami wpisz szczegółowo – „kuchnia wschodnioazjatycka”, a nie „gotowanie”. Jednak zdradzę Ci pewną tajemnicę: w większości branż ważniejsze od tego, co robisz po pracy, jest ważniejsze to, co robisz w pracy. I nic się nie stanie, jeśli wywalisz sekcję „hobby”.
8. Nieistniejące miejsca pracy i stanowiska
Innymi słowy – fałszywe wpisy w curriculum vitae, żeby podnieść jego atrakcyjność.
Ja wiem, że początki są najtrudniejsze i ruszanie z miejsca z niczym jest na maksa zniechęcające, ale nie ma innej drogi. Jeśli nie jesteś zawodowym aktorem – a jestem pewien, że nie jesteś, bo gdybyś był, nie czytałbyś tego wpisu – to na rozmowie rekrutacyjnej nie zagrasz kogoś, kto pełnił kierownicze stanowisko, bo nie będziesz nawet wiedział z jakimi obowiązkami wiąże się tego typu funkcja. I kłamstwo wyjdzie szybciej, niż gdy miałeś 5 lat i próbowałeś przekonać mamę, że to nie Ty zostawiłeś błoto w przedpokoju. Przekreślając tym samym Twoje szanse na jakąkolwiek pracę w tej firmie.
Żeby nie było, testowane empirycznie. Jedno i drugie.
9. Nikogo nie interesuje, gdzie chodziłeś do podstawówki
„Mniej znaczy więcej”, jak to mawiają sportowe świry na redukcji, więc warto się zastanowić, czy wszystkie informacje, które umieściliśmy w naszym zawodowym życiorysie są potrzebne. Wykształcenie poniżej średniego, stan cywilny, czy dyplom z osiedlowej biblioteki za wypożyczenie największej liczby książek w lutym, nie jest tym przez co rekruterzy lubią przebijać się najbardziej.
Upewnij się, że nie przepompowałeś swojej aplikacji zbędną treścią.
10. To samo CV na kelnera, menagera i copywritera
Większość osób, które szuka pracy, rozważa różne możliwości, branże i stanowiska. I na każde z nich wysyła jedno i to samo CV. A to naprawdę nie jest tak, że te same informacje, które pomogłyby Ci zdobyć posadę pracownika działu kadr, pomogą Ci też zostać przedstawicielem handlowym. Wręcz przeciwnie.
11. Grzegrz Nowwak
Wiesz co jest gorsze, niż przebijanie się przez setkę plików podpisanych „CV” w czterdziestu wersjach Worda, podczas, gdy Ty masz OpenOfice’a? Literówki w danych kontaktowych. Znajdujesz w końcu tą jedną, jedyną osobę, która spełnia wymagania podane w ogłoszeniu – i nie wysłała swojej cefałki na Senior Executive Officera, gdy jej doświadczenie to „barman, barman, barman, barman, pomoc barmańska” – i nie możesz się do niej dodzwonić, bo podając swój numer telefonu wcisnęła „0” zamiast ”9”.
***
Warto swój numer telefonu i adres e-mail sprawdzić więcej niż raz zwłaszcza wysyłając swoje zgłoszenie do Najpozytywniejszej Pracy Świata. Internetowa drukarnia Chroma szuka pracownika do działu kontroli jakości, oferując 1 miesiąc pracy, 11 miesięcy urlopu i 60 000 złotych wynagrodzenia. Zbyt piękne, żeby było prawdziwe? Dobra, powiem od razu, że jest jeden mały haczyk: żeby dostać taką fuchę życia, trzeba spełnić bardzo restrykcyjne wymagania.
Kwalifikacje, którymi musi się charakteryzować kandydat to:
– duże doświadczenie w byciu pozytywnym
– energia i dobry humor
– dyspozycyjność przez miesiąc
– znajomość słowa TAK w 11 językach
I do tego jeszcze to skomplikowane zadanie rekrutacyjne: „Przedstaw się jako najbardziej pozytywna osoba na świecie. Dołącz zdjęcie lub video, na którym jesteś na TAK!”.
Mimo tych nieludzkich wymogów, sam chętnie podjąłbym rękawicę i wysłał swoje zgłoszenie, ale nie mogę, bo biorę udział w akcji promującej tę rekrutację, więc pozostaje mi tylko zachęcić Cię, żebyś Ty to zrobił, a potem mi opowiedział jak było.