Close
Close

Co to znaczy, że hotel jest „częściowo odnowiony” albo w „kameralnym otoczeniu”?

Skip to entry content

Cały rok goniłeś dedlajny, czelendżowałeś taski, brałeś ołwertajmy i od stycznia nie było Cię na sikliwie, żeby odłożyć hajs na wymarzone wakacje? I to we wrześniu, kiedy ceny są niższe, ale temperatury wciąż wysokie? Dlatego teraz,  po 10 godzinach gapienia się w monitor w robo, kolejne 4 wciąż nie odrywasz oczu od świecącego pudełka, bo szukasz oferty życia? Bo nie masz siły na nic innego, niż położenie się plackiem na leżaku pod słomkowym parasolem i odholowanie do pokoju, gdy zapadnie zmrok, w ramach ultra all inclusive plus? Ale czytając opisy wycieczek na stronach biur podróży, masz wrażenie, że jesteś w polskim sejmie? Bo ktoś próbuje Ci wmówić, że odebranie kobietom podstawowych praw, to działanie dla ich dobra? Tyle, że w odniesieniu do plaży, basenu i przekąsek?

To piąteczka, bo mam tak samo!

Specjalnie dla Ciebie i tego, który zerka Ci przez ramię, przygotowałem fachowe opracowanie, tłumaczące język biur podróży, na polski. Dzięki niemu dowiesz się, co to znaczy, że hotel jest „częściowo odnowiony” albo, że znajduje się w „kameralnym otoczeniu”.

Jedziemy!

Doskonały dla rodzin, liczne animacje

Zanim zdążysz wejść do hotelu, jedno dziecko przewróci się o Twoją torbę, zanim zdążysz dotknąć stopami piasku, drugie rzuci Cię czymś w głowę. Rano będzie Cię budzić naturalna perkusja w postaci trzaskania drzwiami i waleniami stopami o podłogę, nocą usypiać aria operowa składająca się głównie z takich fraz jak „łeeeeeeeeeeeeeeeeeeeeee”, tudzież „maaaaaaamooooooo”. W trakcie posiłków zaczniesz się zastanawiać, czy zostanie pustelnikiem, to nie jest przypadkiem dobry pomysł.

Po tygodniowych wakacjach w hotelu z miniaquaparkiem staniesz gorliwym fanem Juliusa Fromma. Wynalazcy prezerwatyw.

Plaża piaszczysto-żwirkowa, zalecane obuwie ochronne

 

Chciałeś wrócić do wspomnień z dzieciństwa i wybiec z wody z pełnym wzwodem jak David Hasselhoff w czołówce „Słonecznego Patrolu”? To lepiej zacznij oglądać Bearego Gryllsa, bo bez traperów albo wbijesz sobie kamień w stopę, albo w ogóle złamiesz nogę.

Plus jest taki, że dzieciaki biegające po plaży nie sypią piachem w oczy. Tylko żwirem.

Plaża oddzielona niewielką prywatną ulicą

To jeden z tych opisów, który uczy Cię nowy słów. Konkretnie przysłówka „relatywnie” i „względnie”. Z Czerwonych Maków jest relatywnie niedaleko do Bonarki, a z Katowic do Krakowa jest względnie blisko. Zwłaszcza jak masz samochód. Hotel i plażę może dzielić niewielka ulica z perspektywy Saturna, ale w percepcji żuka gnojarza jest już całkiem spora. 15 minut po asfalcie przeciskając się między samochodami i skuterami to może być niewiele dla lokalsa, ale dla człowieka, który przyjechał na wakacje, odpocząć, to już absurd.

Pytanie ile metrów to jest „niewiele” dla człowieka, który pisał ofertę?

 

Hotel częściowo odnowiony w 2013

Szwagier właściciela maznął ściany w kilku pokojach resztką białej emulsji, a jego syn posklejał taśmą 3 połamane leżaki. A, no i wymieniono wycieraczko-dywan przed wejściem.

 

Romantyczny wypoczynek, kameralne otoczenie

Ewentualnie w opisie oferty może się jeszcze pojawić „malownicza okolica” lub „spokojna część wyspy”. Masz wtedy pewność, że wylądujesz na wydupiu, gdzie mewy zaczynają zawracać. 10 kilometrów do najbliższego spożywczaka, 50 do mocniej ubitej drogi, 100 do namiotu z fotelami ogrodowymi udającego restaurację. Jesteś jak ten koleś w „Ex Machinie”, rzucili Cię na koniec świata i musisz jakoś przetrwać tydzień do powrotu helikoptera.

Jeśli tego potrzebujesz, to super, gorzej jeśli romantyczne wakacje rozumiesz trochę inaczej, niż jako betonowy budynek pośrodku niczego.

Blisko rozrywkowego centrum, wakacyjna atmosfera

Zupełne przeciwieństwo poprzedniego punktu. Tym razem zostałeś wrzucony w sam środek Mordoru dla niepoznaki wyglądającego jak wesołe miasteczko. Po lewej otwarte 24 na dobę tancbudy, młócące w kółko bieżący hit (znasz już na pamięć „Despacito”? nie? spokojnie, zdążysz nadrobić), po prawej też. Z egzotycznych widoków zobaczysz widok ochlejmord nietrafiających sztućcami do ust w trakcie posiłków i widok żywego raka skóry, jeśli gdzieś w opisie wycieczki pojawia się sformułowanie „program animacyjny dla dorosłych”.

W skrócie: „Kac Vegas w Bułgarii: misja Słoneczny Brzeg”.

Ośmiopiętrowy budynek główny i kilkanaście budynków bocznych

Chciałeś wrócić do klimatu kolonii w Darłowie? Walki o jedzenie i wolny stolik na stołówce? Nie? To tak i tak będziesz miał okazję.

W sali zaprojektowanej na 300 osób, w godzinach wydawania posiłków pojawi się ich 3 razy tyle. Więc stojąc w niekończącej się kolejce po zapiekankę ziemniaczaną ze wszystkim, obejrzysz „Igrzyska śmierci” w technologii 5D. Mieszkając w budynku głównym przejdziesz kompleksowy trening cierpliwości czekając na windę za każdym razem, gdy będziesz chciał się z niego wydostać. Natomiast stacjonując w budynkach bocznych, dowiesz się co to znaczy „mieć stopy jak Cejrowski”. Pokonując przed i po każdym śniadaniu, obiedzie i kolacji tygodniowy dystans Roberta Korzeniowskiego.

Wakacje w hotelu molochu = wakacje z rozwojem duchowo-kulturowym.

Kuchnia europejska

Parówki, jajka sadzone, frytki, parówki, jajka sadzone, frytki, parówki,jajka sadzone, frytki, parówki, jajka sadzone, frytki, parówki, jajka sadzone, frytki, parówki,jajka sadzone, frytki, parówki, jajka sadzone, frytki, parówki,jajka sadzone, frytki, parówki, jajka sadzone, frytki, parówki, jajka sadzone, frytki, parówki,jajka sadzone, frytki, parówki,jajka sadzone, frytki, parówki, jajka sadzone, frytki, parówki, jajka sadzone, frytki, parówki, jajka sadzone, frytki, parówki, jajka sadzone, frytki, parówki, jajka sadzone, frytki, parówki, jajka sadzone, frytki. W niedzielę zimna pizza.

(niżej jest kolejny tekst)

Utrzymywanie kontaktu z byłą po rozstaniu, to najgłupsze co można zrobić

Skip to entry content

Jak miałem 4 lata nie ogarnąłem, że żeby zejść z karuzeli najpierw wypadałoby ją zatrzymać i na pełnej Hubbie Bubbie przyładowałem kolanem w asfalt. Krew się polała jakbym był na planie horroru gore i z płaczem poleciałem do domu. Mama ranę umyła, odkaziła, ochuchała i ucałowała, żeby nie bolała, a potem przykleiła plaster i powiedziała, żebym w żadnym wypadku nie pchał w nią paluchów, a najlepiej w ogóle jej nie dotykał.

– Czemu, mamo? – zapytałem, bo w wieku 4 lat pytasz o wszystko, niezależnie, czy ma to sens, czy nie.
– Bo jeśli będziesz rozdrapywał ranę, to nigdy się nie zagoi – odpowiedziała mama, wykładając mi najoczywistszą oczywistość.
– Nigdy? – dopytywałem bardziej z przyzwyczajenia niż potrzeby potwierdzenia.
– Nigdy – powtórzyła mama i dodała – a jak będziesz dotykał jej brudnymi rękami, to wda się zakażenie i utną ci nogę.

Rozdrapywanie ran = utrata kończyny. Przyjąłem, zapamiętałem, zrozumiałem.

Mam jednak wrażenie, że niektórzy nigdy nie mieli wypadku na podwórku, bo nie widzą tej zależności. Co ma z tym wspólnego utrzymywanie kontaktu z byłą po rozstaniu? Już tłumaczę.

Zawsze jedna osoba porzuca, a druga jest porzucona

To bardzo poprawne politycznie i wygodne dla własnego ego, aby rozpad związku skwitować słowami „postanowiliśmy się rozstać”, ale najczęściej tylko w dwóch przypadkach pokrywa się z rzeczywistością.

Pierwszy: kiedy to jeszcze tak naprawdę nie jest związek, a początkowe spotykanie się i po kilku randkach obie strony dochodzą do tego, że jedyne co je łączy to telefon.

Drugi: kiedy to jest ultra długi, wieloletni, wypalony związek i partnerzy są już tak zobojętnieni na siebie, że w ogóle nie robi im różnicy, czy są razem, czy osobno.

W pozostałych przypadkach, to zawsze jedna osoba wychodzi z pomysłem rozstania, a druga jedyne co może zrobić to się z tym pogodzić lub nie. I jakoś to sobie wytłumaczyć albo robić dobrą minę do złej gry. Ewentualnie awanturować się, wrzucić do sieci jej nagie fotki, spalić jej samochód albo w inny sposób prześladować, co najczęściej jest zakamuflowaną walki o związek. Dzieje się tak właśnie dlatego, że ktoś podjął decyzję za Ciebie.

Decyzję, która Cię boli.

Utrzymywanie kontaktu z byłą to rozdrapywanie ran

Niezależnie kto kogo zostawił, czy Ty ją, czy – jeśli los Cię głaszcze butem – ona Ciebie, podtrzymywanie znajomości po rozstaniu to robienie sobie krzywdy. Pisanie do siebie, dzwonienie, a już w szczególności spotykanie się ze sobą, pod jakimkolwiek pretekstem, to tylko i wyłącznie sypanie soli na wyrwę w ciele, która próbuje się zabliźnić. Czysty masochizm.

Niestety działamy w ten sposób, że gdy kogoś stracimy, wspominamy go głównie przez pryzmat dobrych chwil, zupełnie zapominając o tych złych. Jakby ktoś nas hipnotyzował i wymazywał wspomnienia, w których nie rzygacie na siebie płatkami róż. Dlatego, jeśli to ona cię rzuciła, za każdym razem gdy się spotkacie, będziesz przypominał sobie jak to ultra zajebiście było być razem, trzymać się za ręce i znikać w kadrze idąc w stronę zachodzącego słońca. A potem orientował się, że już nie tak jest i ukrywał łzy, próbując się z tym pogodzić.

I tak w kółko, i w kółko, i w kółko jakbyś miał na drugie Syzyf.

Z kolei, jeśli to Ty dałeś jej wypowiedzenie relacji w trybie natychmiastowym, to pisząc do niej „cześć, co słychać?”, ciągle będziesz miał wyrzuty sumienia i samobiczował się, że to zrobiłeś. A nie powinieneś.

W obu przypadkach: bez sensu.

Przyjaźń z byłą jest jak dobrze płatna praca zaraz po studiach

Istnieje głównie w filmach.

W 101 przypadkach na 100, to akcja szpiegowska pod przykryciem i próba reaktywowania związku przez jedną ze stron. Lub misja wywiadowcza mająca na celu wybadanie, czy ta druga strona ma już kogoś nowego.

Stojąc w miejscu nie pójdziesz do przodu

A gdy piszesz do niej, dzwonisz, szukasz okazji, żeby się zobaczyć i nie przyjmujesz do wiadomości, że już nie jesteście parą, to tak właśnie się zachowujesz. Jakbyś próbował złapać pociąg, który już dawno odjechał i zamiast pójść dalej albo wsiąść do następnego, liczysz że jeśli wystarczająco długo będziesz stał w miejscu, to ten zawróci.

Nie stanie się tak. Za to możesz być niemal pewien innego scenariusza. Ona wejdzie w nowy związek, a Ty po czasie ockniesz się sfrustrowany. Sfrustrowany tym, ile dni zmarnowałeś wmawiając samemu sobie, że martwego motyla można wskrzesić i zmusić do lotu.

Koniec związku, to nie koniec świata. Nawet przewlekłe zapalenie ucha środkowego, to nie koniec świata (mimo, że boli jak skurwysyn). Jedynie koniec świata, to koniec świata. Podpisano Jano Coelho.

Ze zużytą relacją, zrób to co ze zużytymi butami

Pozbądź się jej. Zapakuj w foliowy worek i wrzuć do śmietnika.

Nie ma zupełnie żadnego powodu, abyś uczestniczył w grze pozorów i udawał, że pasuje Ci bycie przyjaciółmi/bliskimi znajomymi. Byliście kimś więcej, byliście kochankami, byliście życiowymi partnerami i przestaliście być. Jedno z Was postanowiło zsiąść z tandemu, na którym jechaliście razem i iść w swoją stronę, masz teraz udawać, że lubisz pedałować w pojedynkę na dwuosobowym rowerze?

Skasuj jej numer, ukryj jej aktywność na Facebooku albo w ogóle usuń, wywal wspólne zdjęcia z Instagrama. Ona to już przeszłość, a życie przeszłością jeszcze nikomu nie wyszło na dobre. Spytaj zarząd Kodaka, który zatykał uszy za każdym razem, gdy ktoś im mówił, że fotografia analogowa to już przeżytek. Im szybciej odetniesz się od tego co było, tym lepiej dla Ciebie. Im szybciej przestaniesz rozdrapywać ranę, tym szybciej się zabliźni. I nie utną Ci nogi.

Martwisz się jak ona zareaguje? Puszczą Białowieską i ginącymi gatunkami zwierząt też się tak przejmujesz? Skup się na sobie i na tym, co sprawia, że Ty się dobrze czujesz. Ona rzucając Cię już to zrobiła.

Skończyłem pisać książkę!

Skip to entry content

Chciałbym napisać tu coś mądrego, ale czuję, że wszystkie mądre słowa i finezyjne zwroty zużyłem pisząc książkę, dlatego krótko: SKOŃCZYŁEM!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!

Więcej w poniższym filmie, a jeszcze więcej (między innymi o czym ona będzie i jaki będzie jej tytuł) w specjalnym newsletterze: http://tnij.at/KsiazkaJanka